No jestemmmmmmmmm

I już widzę, że mam trochę do nadrobienia
No więc było tak :
rano jak wstałam wiktor jeszcze spał więc zawołałam teściową żeby położyła się u nas , gdzieś 30 minut przed moim wyściem Wiktor obudził się i przytulił się do baby myśląc, że to mama hehe, gdy się opamiętał to się bidulek rozpłakał więc weszłam do pokoju i go uspokoiłam. powiedziałam, że idę do pracy, a on zostanie z babcią, wycałował mnie i zajął się brumami

W Domu Dziecka byłam o 7.15, dostałam regulamin i rozporządzenia do poczytania, o 8 i 9 odprowadziłam grupę dzieci do szkoły i ... do 13 się obijałam

Rano nie ma żadnego wychowawcy bo nie ma dzieci

A mnie wzięli jakby któreś zachorowało bo teraz taki sezon, no i w przerwie światecznej i w czasie feerii też ktoś musi być rano

O 13 odebrałam dzieciaki, do 14 się nimi zajmowałam, o 14 obiad, później przyszła inna dziewczyna i do 15.20 pomagałam jej w zajęciach. O 11 zadzwoniłam do domu i co, okazuje się, że moje dziecko doskonale radzi sobie beze mnie, je za dwóch i jest bardzo grzeczny

Powiem wam, że nie tęskniłam tak do "bólu"

chwilami myślałam co w danym momencie mały robi ale generalnie samopoczucie miałam niezłe. Do domu darłam z busa w mega tempie hehe, a Wiktor na mój widok nie szalał z radości hehe, dopiero z czasem się opamiętał i co chwila mnie tulił i ma ma, ma ma - nie miałam czasu na nic, chciałam z nim pobyć.
Ufff, pierwsze koty za płoty

Ale mam nadzieję, że jutro dostanę jakieś zadanie bo od 9 do 13 czas się dłuży jak się siedzi na tyłku

Wzięłam dwie gazety i książkę
