11 gru 2008, 19:00
milutka no widzisz martw się terazo malą, a mam nadzieje, że reszta sie uloży. Mysle, że mąż Cie zrozumie jeśli przyszlo by co do czego- odpukać. Sam chyba nie chcialby aby jego córka wychowywala się w takich warunkach przy takim czlowieku. Bądz dobrej myśli, nie wiem co Ci więcej radzić bo nigdy nie bylam w takiej sytuacji. Ja z koleii mimo, iż liczę się, ze mieszkam u męża a dzialka tak naprawde nie jest nasz, nie mam wyjścia. Nie wyobrażam sobie życia z mamą. Ona chce dobrze i dlatego przesadza, caly czas slysze kazania i marudzenie jakbym ja nie miala rozumu. Kręci nosem na te ciąże i mówi o moim synku "to". Sama byla w tym samym wieku co ja jak mnie urodzila z tym, że ona nie miala wtedy nawet matury a mi zarzuca , że nie mam wyksztalcenia. Ja przynajmniej studiuję. No cóż, nie każdy ma fajna mamę . No, ale nie martw sie nam bo sie klaudunia nam też zmartwi. 3mam kciuki by wszystko się ulożylo i byś nie musial sie wyprowadzać