a ja jestem juz zla z bezsilnosci,ja juz naprawde jestem cierpliwa no ale jaja sobie robia chyba....dzwonilam po wyniki i co?i nonono!!!!

nie ma jeszcze,mam dzwonic z polowie przyszlego tygodnia....ja nie wiem czy oni mi tam cos hoduja czy co?

juz sie zaczynam denerwowac troche bo nie wiem o co chodzi....

dobrze ze w miare dobrze sie czuje ostatnio....bo nosz ile mozna na wyniki czekac,moze je zgubili?oni lubieja tak cos zgubic w szpitalu....

wrrrr wygadalam sie...a poza tym moj A. tez sie nie odzywa,nic nie wiem...mial zaraz po pierwszej sie odezwac co z tym autem czy bierzemy a tu juz 1,5h minelo a ten milczy

i mam @ i juz nerwy mi dzis siadaja bo i Maya niegrzeczna i kibel wlasnie przepychalam,przytkal sie i nie mialam checi czekac na A. i przetkalam

udalo sie

no ale dalej siedze i czekam...na niewiadomo co

moja cierpliwosc sie konczy...