19 gru 2008, 20:58
[quote="zoola27"]IVI90, bardzo mnie dziwi postawa twojego meza .......przed slubem tez taki był??? miał czas sie z toba spotykac????
jak tak czytam o tych mezach to dochodze do wniosku ze moj jest poprostu wspaniały( lepej zeby o tym nie wiedział bo by obrosł w piorka)
zoola my przed slubem spotykalismy sie w czasami w piatki, kazda sobote i niedziele. Od poniedzialku do piatku on pracowal, a ja sie uczylam. Czasami w srodku tygodnia po 22;00 spotykalismy sie na miescie. Mi to odpowiadalo bo oprocz zajec na uczelni, dorabialam sobie wiec bylo ok. Potem sie rozstalismy bo ja w wakacje przyjechalam do PL na kilka tygodni do ciotki ale jak wrocilam do domu, to znowu jakos zaczelismy sie spotykac i przy okazji zaszlam w ciaze. On sie wtedy cieszyl jak wariat- chyba ze udawal, sama juz nie wiem. W kazdym badz razie to On poprosil mnie zeby brac slub, bo mi na papierku jakos nie zalezy. Wtedy byly moje mdlosci wiec nie zauwazalam ze wraca poznym wieczorem.
Jest zimny i oschly- kiedys taki niebyl- chyba ze tego wczesniej nie zauwazalam. Nawet nie wiem czy go kocham?
Widze ze jest mi zupelnie obcy, mamy inne spojrzenie na swiat, poglady polityczne nawet inne upodobania kulinarne.
Czasami wieczorem gdy leze to mysle sobie ze chyba popelnilam najwiekszy zyciowy blad! Taka jest prawda! Bo co nas laczy?- NIC!
on rano wychodzi i wraca po 21;00 albo 22;00- a jego ojciec i brat sa juz w domu po 19;00, nic go nie cieszy- nic.
Jest zly i obrazony bo wrocilam na uczelnie, a mam go gdzies! Chce mnie zamknac w tej zlotej klatce, a ja na to nie pozwole. ostatnio sie spytal czy czuje ruchy dziecka? A ja ze nie wiem, bo skad moge wiedziec. Cos sie tam dzieje, ale jest bardzo delikatne wiec chyba to to. A on ze za 2 lata nastepne chce dziecko hmmmm. Chyba zwariowal! A co ze mna? Tez chce sie uczyc, mam swoje plany- co on mysli, ze jak cos mi powie to ja zaraz tak zrobie.
Dzwonilam do tesciow i mowie im ze na swieta przyjde sama, a oni ze dobrze i ze Greg juz taki jest. Jak tak go obserwuje to mysle ze jest stukniety! Bo ile mozna? Nawet swojich rodzicow olewa!
Jedyne dobre co mnie spotkalo w naszym malzenstwie to dziecko i nasza podroz poslubna, reszta to placz, smutek, samatnosc i bezradnosc. Bo ja nawet nie wiem jak walczyc i z kim? Gdyby mial jakas babe, to bym wiedzial co robic a tak, bladze po omacku.
Krytykowalam zone jego brata a moze ona to samo przezywa co ja? Nie wiem, bo nigdy z nia o tym nie rozmawialam! Moze te operacje plastyczne, wydawanie kasy to ucieczka przed bratem Grega. Moze jest taki sam? MOZE???
Spotkanie z kumplem udalo sie, wszystko mi wytlumaczyl- wiec wiem na czym sie skoncentrowac a problem ktory wydawal sie duzy juz go nie ma. Jest bardzo zdolny, umowilam sie z nim na 17;00 w Centrum i da mi kilka ksiazek, z obcym facetem lepiej mi sie rozmawia jak z wlasnym mezem hmmmm ciekawe.
Generalnie napisze tak i tu jestem bardzo szczera, mysle ze mnie za to nie skrytykujecie ja jestem w stosunku do meza ok, on mnie olewa nawet ze mna nie sypia, jest zimny oschly i obojetny, a mnie traktuje jak inkubator- tak mi powiedzial. znienawidzilam go! Zaluje ze za niego wyszlam.
wieczorem tu wpadne i zdam relacje ze spotkania na miescie.