ale ogólnie jakie wrażenia po porodzie?? bardzo boli? da się przeżyć bez znieczulenia?
Aniabella, wiesz dla mnie zawsze okreslenie "bardzo boli" było okresleniem, względnym. Wszystkie dziewczyny piszą "bardzo boli" ale tak naprawde nie porafiłam sobie tego bólu wyobrazić. Początki sa do zniesienia, jak przy okresie. Ja pojechałam do szpitala gdy miałam juz regularne skurcze co 5 minut przez półtorej godziny. Wczesniej odszedł mi czop. Lekarz dał mi wybór oksy lub bez oksy, i tak bedzie boleć, predzej czy później. Wybrałam opcję predzej, czyli z oksytocyną. Potem poszło jak burza. Z 4 cm szybko zrobiło się 7 cm...no i musze przyznać, że ból jest...momentami nie do zniesienia, emanuje zewsząd z krzyża, z brzucha, z ud... masz wrażenie, że nie dasz rady, że nie urodzisz...ale mi bardzo pomogło racjonalne podejscie. Nikt za mnie nie urodzi, a marudzenie i płacz tylko odwleką wszystko w czasie. Trzeba się bardzo skupić, zebrać wszystkie mysli i siły, tak jak mówiła połozna koleżanki Zirci, wsłuchać się w swoje ciało. To bardzo pomaga...bardziej niż znieczulenie. Duzo daje obecnośc męża, on cały czas, w kólko z, uporem maniaka, powtarzał mi co mam robić, żeby przeć mocno na brzuch, nie zaciskać zębów...no i połozną miałam wspaniałą. Udało się, dzięki Bogu bez nacinania, z dwoma szwami bo sama się deko "poprułam". Zszywanie bez znieczulenia w takiej euforii to juz pestka. Ból znika jak ręką odjął.
Przyznam szczerze, że później bardziej bolało mnie gardło od krzyku niż cały ten szef. Krzyk tez przynosi ulgę...