hallo,jestem...owca spozniona dzis lekko
Juli,podziwiam Was oboje...Ciebie ze dajesz rade i meza za znoszenie rozlaki i nie widzenia malego

...ja nie zazdroszcze..naprawde....3maj sie dzielnie...dla mnie to niewyobrazalne na dzien dzisiejszy...ja czekam jak ze sraczka az A. z pracy wroci a co dopiero czekac tygodniami

...
Lady,aja zle wyczesalam..w biegu i w kiepskim swietle i dzis widzialam ze troche w zlym miejscu wyczesywalam

dzis bedzie powtorka
a ja....bylam dzis w pracy i mialam przygode...w hotelu zatrzymal sie na 3 nocki Polak...chlopak co ledwo przyjechal do naszego miasta,ponoc wczesniej byl w Bristolu...nic nie mowi po angielsku...jak on daje rade?ma chyba duuuuzo szczescia...szefowa mi go przyprowadzial bo nie mogla sie z nim dogadac...a ten wyluzowany

..ucieszyl sie ze mowie po polsku i mialam mu dzwonic do jakiejs wlascicielki domu gdzie chcial wynajac pokoj...wszyscy stali przede mna i czekali,wreczyli mi kom. a ja w takim szoku..nie wiedzialam nic o nim ...dobrze ze w sytuacji podbramkowej szybko sie mobilizuje...i zadzwonilam..umowilam go na ogladanie pokoju...potem moja szefowa wpadla na pomysl ze jej kolezanka ma taniej i musialam dzwonic odmowic tamto...a pare minut pozniej byl zobaczyc i sie nie dogadla ze cena byla nizsza ale za noc a on chcial tyle zaplacic za tydzien ...wiec znow ze wstydem w glosie musialam dzwonic spowrotem go umawiac..potem jeszcze po taxi i takim sposobem zalatwilam wszystko za niego...a ten moglbyokazac jakas wdziecznosc...bylo jakies tam ciche dzieki.....ale widac ze chyba przywykl ze sie za niego wszystko robi...a dla mnie normalnie to stres...dobrze ze w akcji go nie odczuwam...albo odczuwam taki mobilizujacy

.....wiec mialam rozrywke...i male przerwy w pracy
pozniej zakupki i jechalismy odebrac prezenty dla Mayci ktore dotarly z PL od A. rodziny...troche chinskich zabawek,jedna od razu odpadla

...no wiec bogatsi o pierdolki jestesmy...ale Maya zadowolona oczywiecie i to najwazniejsze...i bluzeczke dostala na 98cm...oj predko jej nie zalozy....jeszcze nie ma dobrych tych bluzek co dostala od nich w zeszlym roku na swieta

moja miniaturka
kimnela sie w aucie i spi do teraz...my wciagnelismy pierogi i A. pobiegl mi do sklepu po Irish Cream..mam chec a skoro on saczy Jacka to mi tez sie cos w koncu nalezy nie?
[ Dodano: 2009-01-10, 17:39 ]
juz sacze Irish Meadow...normalnie Arek bal sie to kupic bo kosztuje tylko 4,5f

a lepsze od Baileysa

...no i sacze sacze....nim dziecko wstanie to juz ja pewnie bede lezec
