a ja dzis pobudke mialam o 7 zwykle maly budzil sie okolo 8.30 na dodatek mialam fatalna noc. znowu maly cala noc marudzil, w nocy trafial mnie szlak, myslalam ze wyjde z siebie i stane obok.
chyba przez te zeby taka maruda. nie byl nigdy taki w nocy. zwykle budzil sie na cycunia i szybciutko zasypial a teraz marudzi kreci sie wstaje placze. jestem taka noca zmeczona.
nie chce sie na niego denerwowac bo tylko tak placzac i marudzac moze mi przekazac ze cos mu dolega, ale to dla mnie meczace.
ja podziwiam mamy ktore maja wiecej niz jedno dzieciatko. wielki szacun dla nich. ja zwykle nerwy mam na wierzchu wystarczy iskra bym byla nerwowa. mam to po mojej mamie, pamietam jak to bylo u nas w domu, ciagle sie denerwowala na nas. a ja zawsze obiecalam sobie ze nie bede taka jak moi rodzice..i co.. zaczynam sie wpieniac jak oni kiedys.
dzis wypije sobie melise ze 3 x zeby byc spokojna. jak w dzien maly marudzi to jakos to znosze nawet sie nie denerwuje, staram sie spokojnie. ale noc.. to dla mnie cos waznego, ja w nocy jestem nie kumata, w ogole nie lubie jak sie cos dzieje w nocy i ja spac nie moge.
myslicie pewnie ze to samolubne co?
a moj maly lubi w nocy dawac znac o sobie, jak zaczelam rodzic byla 23, ledwo zasnelam bylam w super sni, bylo mi cieplo wspaniale a tu nagle pojawily sie bole, a ja pierwsza mysl, matko nie byle nie w nocy!! ale co to dalo ;)
maly urodzil sie o 7.50 rano cala noc byla jego ;)