Witajcie kochane,
pewnie już nie doczytacie tego posta jak dopiero po świętach, tez mi smutno, bo jakoś przywykłam do codziennego zaglądania tu
na początek napiszę, że Ewa miała dziś konsultację z neurologiem w sprawie tyhc rąk, noi potwierdził, że mały uciska na jakiś nerw i stąd te bóle, musi uzbroić się w cierpliwość
...
Po świętach mają jej jeszcze jakieś badania robić, ale najprawdopodobniej na święta wypuszczą ją na przepustkę....
ja miałam ciężką noc, nie dośc, że źle mi sie śpi to doszły bóle brzucha, no ale jakoś przetrwałam...
od rana znów bóle brzucha, jak zrobiłam sobie śniadanie i przyszłam z powrotem na górę to tak mnie w pewnym momencie bolało, że mimowolnie mi łzy do oczu napłynęły, masakra, ale przeszło, nie wiem czy dzięki lekom czy tak po prostu...
potem kole 13 znów tak bolało, że łzy mi płynęły, tylko tym razem dłużej trzymało, ale w końcu przeszło i po tych bólach kole 15-16 minęły bóle brzucha na jakąś godz, a potem falowe nawroty - raz bolało raz nie, ale mogłam chodzic, wcześniej prawie cały dzień przesiedziałam w łóżku bo źle mi się chodziło, tak mi ten ból dokuczał ehhh
dobrze, że już niedługo
...
a że już się nie sklikamy jak dopiero po świętach, to
Zajączka pięknego,
dyngusa mokrego,
miłości wiecznej,
drogi tylko mlecznej.
Świąt w szczęście owocnych