dotarłam....
Jak Was doczytam, to odpiszę co której będę chciała.
Przepraszam, że ostatnie kilka dni byłam jaka byłam.
Zrobię wszystko, żeby sytuacja się nie powtórzyła.
U nas nie jest ciekawie - Piotra brat, który nas okradł wyrokiem sądu ma spłacać pożyczkę, którą P. zaciągnął na nowy sprzęt. I co? I nonono włochata - gówniarz zapłacił 4 ierwsze raty i się ulotnił w Polskę.
Zameldowany jest u matki, ale tam nie mieszka (chodzi tylko o to, żeby był zameldowany i Ewka dostawała dotację mieszkaniową). Po prostu zostawił wszystko i wszystkich i poszedł w długą. Na chwilę obecną ustaliliśmy, że mieszka w Poznaniu i tam pracuje na czarno. Dzisiaj latałam jak głupia po sądzie - od kuratora do wydziału karnego i w kółko. No ale złożyliśmy wniosek o nadanie wyrokowi klauzuli wykonalności i jak już dostaniemy stosowną decyzję to będziemy mogli zwrócić się do komornika o ściągnięcie z Macieja długu. Mówię Wam - w sądzie to sami idioci. Kurator zdziwiony, że jego podopieczny nie mieszka już w mieście, że już jest po rozwodzie (ślub brał we wrześniu). Wogóle jak na kuratora to jest 500lat za kamieniem łupanym. Wprost im dzisiaj powiedziałam - ostatnio to my Wam zrobiliśmy przysługę, czas na Was. A jak nie to inaczej pogadamy. No i teraz czekamy na decyzję sądu i zobaczymy co dalej.
Ale i tak P. musiał się u szefa zapożyczyć, bo mieliśmy 800zł zaległych rat i odsetek do zapłacenia. Teraz musimy sami tę pożyczkę spłacać a gówniarz żyje sobie jak pączek w maśle. Jednym słowem - wyhujał nas dwa razy - najpierw nam się włamał do mieszkania i okradł, a teraz jeszcze musimy płacić jego zobowiązania.
Mówię Wam - ostatnie dni to była masakra. Ale mam nadzieję, że będzie już lepiej.
Tosia jak na razie zdrowa, widać już lewe dwójki pod dziąsłami, może za kilka dni przebiją. Dzisiaj nauczyła się mówić "nanan" na banana
I jak byłam w warzywniaku to narobiła wrzasku na widok mandarynek "daa aaammm" i "nanan"
Aż się ekspedientki śmiały
Oprócz tego już sama wręcz biega, prawie wcale nie raczkuje. Wszędzie wchodzi i wszystko bierze.
Uciekam nastawić pranie i dokończyć obiadek (ziemniaki, żeberka w sosie improwizowanym i mizeria z ogórka). Później postaram się wkleić fotki z ostatnich dni.