Witam i ja :)
Wczoraj juz nie zagladalam, bo jadac do domu pociagiem zadzwonilam do tesciowej, zeby zapytac jak tam sobie radza, pogadalysmy chwile, a na koniec powiedziala mi, ze dzwonila do niej moja mama i sie zapowiedziala, ze przyjdzie po 16:000. Zdziwilam sie i w ogole nie skojarzylam o co chodzi. Weszlam do domu o 16:40, a moja mama siedzi z tesciowa, trzyma Su na rekach, a ta bawi sie jakas laleczka z gryzakiem :) Nooo, moja mama przyszla uczcic jej pol roczku, przyniosla jej zabaweczke, a ja dostalam jeszcze bluzeczke, kochana jest...
posiedzialysmy razem, zjadlam zupke i dwie mamy sie zerwaly do domku :)
Ja poprzytulalam sie z Su, mala byla grzeczna, a potem wzielam sie za robienie obiadu dla Pana. Myslalam, ze mam cyca kurzecego w lodowce, ale sie okazalo, ze Pan go schowal do zamrazalnika, wiec musialam wymyslic na szybko cos innego. Ugotowalam makaron i zrobilam ostry sosik pomidorowy z papryka, pieczarkami, cebula i kukurydza. No i obiad gotowy :)
Co do pana - od tej nocnej klotni rozmawiamy normalnie, jakby sie nic nie stalo, ale bez specjalnego spoufalania sie. Wczoraj stwierdzilam, ze po "Na Wspolnej" ide sie wykapac i klade sie wczesniej spac, bo pan juz dzisiaj ma wolne. Spytalam tylko czy polozy dzisiaj mala spac, powiedzial, ze tak. Tak naprawde, to sama wole to robic - bo mama oczywiscie wszystko zrobi najlepiej

Poza tym - zanim sie poloze spac, musze przypomniec Panu o milionach rzeczy, bo on robi wszystko na odpierdziel (taj, jak P. Margarity z tym wozkiem

) No wiec zamiast sie polozyc ze spokojna glowa, stoje i produkuje monolg:
daj jej jeszcze mleko przed spaniem, zrob 150 ml
przewin ja
daj witaminy i lekarstwa, Cebionu 5 kropli, L.52 3 krople i Fenistilu 5 kropli (nawet, zeby bylo latwiej - zapisalam flamastrem na nakretkach, a on dalej nie wie co i jak

)
jak ja nakarmisz - to posmaruj jej dziasla zelem
jak bedziesz ja zawijal w kocyk, to poloz ja troszke nizej, zeby jej sie nie sciagnal... itp.
Pan na wszystko kiwa glowa...
To ja po 21:00 myk do lozka i jeszcze sie polozylam od sciany, a cooo!!
przed 22:00 slysze jak mala placze na przewijaku... dobra, Pan ja przewinal i wyszedl ja nakarmic do duzego pokoju, wiec ja znowu usnelam.
Po 23:00 budze sie - mala placze niemilosiernie, a lezy juz w lozeczku. Pan stoi przy niej i rozklada rece, ze nie wie o co chodzi i co ma zrobic... smoczek nie pomaga...

Jak mnie to wkurza, ze nie moze sam wpasc na pomysl, ze moze trzeba jej dac Panadol, albo cos (o czopku juz nawet nie smiem myslec). Ona placze, a ten stoi przy jej lozeczku taki bezradny. Wiec ja sie zerwalam z lozka, zarzucilam szlafrok, podchodze do lozeczka, a tam: Su nie zawinieta w kocyk (zawsze zwijam ja na noc w jednek koc-tak w rozek, wiecie, a potem nakrywam ja kolderka - w ten sposob mala sie nie rozkopuje, a jak jest przykryta tylko kolderka, to dwa razy machnie nogami i juz lezy bez niczego), polozolna do spania w spodenkach (spodenki na spiochach nosi tylko w dzien, zeby jej bylo cieplo i zebym nie musiala ja nakrywac kocem w bujaczku, czy na macie, na noc jej zdejmuje-zawsze!!!) i jeszcze W ŚLINIAKU
o moj boshe...

pytam sie: dlaczego Zuzia nie jest zawinieta w kocyk... Pan mysli, w koncu wzrusza ramionami. Pytam dalej: Dlaczego jej nie zdjales sliniaka? Pan na to ze zdziwieniem: "Nie zdjalem??

"
Pytam dalej: "Dlaczego lezy w spodenkach?" On na to: "No wlasnie specjalnie jej zalozylem do spania, bo myslalem, ze tak trzeba."
no rece opadaja...

boshe, tak ciezko zapamietac schemat, ktory sie powtarza od m-cy...?????
Su plakala, wiec wzielam ja na kolana, przytulima do piersi, dalam smoka i chwile pokolysalam, Pan w tym czasie przynios ta "strzykawke" do podania syropu. Su sie od razu uspokoila, dalam jej syropek, zdjelam sliniak i spodenki, zawinelam w kocyk i wlozylam do lozeczka. I "kimono"
przeciez to wszystko moglby zrobic smialo pan, tylko, ze on w takich krytycznych momentach zawsze dezerteruje mowiac - ze ona sie uspokaja tylko u mnie, albo ze on tak nie potrafi, albo, zebym zaspiewala jej kolysanke...
Nooo, spiewac mu akurat nie kaze, ale przytulic dziecko chyba potrafi?? Mala sie uspokaja u mnie, bo to ja sie nia zawsze zajmuje, a Pan nie umie, bo nawet nie probuje...
W nocy Pan wstawal do malej kilka razy, ale ja tez sie budzilam i nieraz musialam go szturchnac, zeby sie ruszyl

i jeszcze chyba raz uslyszalam jak cos przeklal pod nosem zanim wstal, ale bylam za bardzo spiaca, zeby zrozumiec. Zapytalam dzisiaj przez telefon jak sie wstawalo, a ten taki zaspany mowi, ze nie za fajnie i ze jest nieprzytomny... nooo, to moze teraz zrozumie jak ja sie czuje codziennie...
tak wiec - nie godzilismy sie wczoraj tak, jak gdybalyscie
dzisiaj tez proba przed nim - mala ma szczepienie o 11:00 - ile musialam mu natlumaczyc wczoraj gdzie sie zostawia wozki w nowej przychodni
, gdzie ma po kolei isc, ze ma wziac ze soba torbe do wokza, bo wsadzilam mu tam potrzebne rzeczy-karte Su, pampersy i pieluchy tetrowe i flanelowe... i ze ma powiedziec pani dr, ze mala pokasluje, a moze to jest przeciwwskazaniem do szczepienia...
ciekawe jak Pan sobie poradzi i czy mala bedzie w ogole miala to szczepienie, a jesli tak - to czy bedzie taka grzeczna jak ostatnim razem ze mna-oby...
acha, Pan sobie wzial urlop na sobote :) zaraz wejde na strone cinema-city i zarezerwuje bilety na Czesia - Su juz sprzedana mojej mamie :)