No niestety taki los...
W grudniu najpierw zabral mi tate a pare dni pozniej fasolke
To byl 10 tydzien.
Lekarze jednak mowili ze to nie stres byl przyczyna poronienia tylko wczesniejsze przeziebienie.Tata zmarl w niedziele wieczorem a w piatek nad ranem zaczelam krwawic i na usg płód juz byl obkurczony i to mogla byc nawet kwestja 2 tyg czyli wtedy gdy bylam przeziebiona.
Ciężko mi bylo podwójnie ale stara sie jakos zyc...
W kwietniu zaczniemy nowe staranka i mam nadzieje ze wszysko bedzie dobrze..
lulu81 pisze:byliśmy razem na lipcowym wąteczku
Wiem kochana...poczatkowo tam zagladalam ale jednak za bardzo boli gdy widze sowaczki i mysle ze pewnie bym juz czula ruchy...
mam nadzieje ze juz niedlugo tez nam sie uda byc razem na jednym wateczku...moze styczniówki???
Wszystkim NAM tego zycze i dziekuje za MILE CIEPLE SLOWA