cześć ja jeszcze dospalam i już czuje sie lepiej , antybiotyk bardzo pomógl, lekarz dal mi taki, że nic a nic na malego nie zadziala - tyle, że musze brać go równo co 8 godzi (min. o 1 w nocy bo tak wyszlo ) leże jeszcze bo jak wstane to zero sil.) Wiktorek jest zdrowy jak rybka robili mi tez USG - zdjecia nawet nie pokazali jak to w tym świńskim szpitalu juz raz mi sie zdarzylo Waży coś ok 2 kg - dość dużo - ile dokladnie to nie wiem bo mąż mówil a wiecie jak to faceci - na "szczególy" uwagi nie zwracają. Lekarz jeszcze powiedzial, że nie ma co sie spodziewać wcześniejszego porodu bo tez nie ma powodów- wszystko jest w jak najlepszym stanie, Wikuś leży prawidlowo - glówkowe-boczne - skurcze mam te braxtona, ale są one normalne - mogą występować 10 razy dziennie nawet do 2 minut bo to macica przygotowuje sie do porodu, ale to jest normalne, pewnie napisala bym Wam więcej, ale ja to nie kontaktowalam, a mąż jak cos powtórzy to szlag mnie trafia, ogólnie tylko ta choroba, ale jest tuż wszystko ok, malemu niec nie grozi - no i ten wirus to on czesto jest u kogos i sam sie wylecza i nawet sie o nim nie wie , ale jak ktos ma obnizoną odpornosc np noworodki kobiety w ciazy albo ktos z wirusem hiv to wtedy jest jak jest - no, ale u nas na szczescie jest juz dobrze :)
wózek 16 kg to chyba mój jest :), ale chyba nie jest to utrudnienie w prowadzeniu bo mi sie tam podobalo - mieszkam tez w domku wiec nosic nie musze (jeszcze nie mieszkam , ale mąż obiecal ostateczną date 10 marca ) no i samochodzik tez kombi więc jestem z niego zadowolona :)
ok lece dalej spac bo ciagle senna jestem - Wiktor za to życ nie daje :)