hej hej
niestety nie jest tak, jak planowałam, jeśli chodzi o bytność na forum
mały od wczoraj mocniejszy katar, marudny do sześcianu, nie chce jeść prawie w ogóle... czyszczę mu nosek, ale ma zawalone tak, że nie wychodzi wszystko..
ja też coraz bardziej rozłożona, więc nonono zbita.. a miało być juz tak fajnie, bo jesteśmy od rana sami w domu i w ogóle cisza, spokój... wczoraj to jeszcze mnie teść nonono tak, że myślałam, że się poryczę... heh, szkoda gadać - w nonono ich mam i to mało serdecznie...
za to Starszak wczoraj miał Pierwszą Spowiedź
byliśmy z Krzyśkiem razem z nim w kościele, miał tremę i trochę się bał tego wyznania grzechów i mówil potem, że się wstydził i bał co ksiądz powie na grzechy
heh.. moje skarby...
mniejszy cały czas grzeczny, śpi cudnie, wpadł juz w rytm i po kąpieli zjada (wczoraj zjadł 60ml
) i spał do 2 w nocy, potem o 5 jedzonko i ciut więcej i teraz o 8 ale tylko 30.. heh..
wkurzało mnie najbardziej to, że teściowa całowała małego, nawet od razu jak wracała z fajki ... myślałam, że mnie nonono strzeli (i nie będę przepraszała), ale nie wiedziałam, jak jej zwrócic uwagę... a wczoraj artystycznie się popłakała, że jak go zobaczy następnym razem to już będzie siedział... noo...
i najlepszy tekst do mnie to myślałam, że te z drugiego dnia : "Wam to się do ślubu nie powinno spieszyć", ale nie, wczoraj przeszła samą siebie...
oglądaliśmy zdjęcia ze szpitala i tam jest kartka informacyjna dziecka : "baby Alan Aleksander Radecka" no i ona stwierdza patrząc mi prosto w oczy: "noo, szczerze byłam zawiedziona, jak zobaczyłam Twoje nazwisko" nie dałam jej skonczyć zdania, bo chciała cos jeszcze mówić.. powiedziałam od razu, że z tym zawiedzeniem to do własnego syna niech się uda, nie chciał mnie za żonę, to rodzę własne dzieci... oczywiście się obraziła, ale mam to w nonono...
dostali pamiątkowy kalendarz z Alutkiem, w szpitalu robili takie zdjęcia w kompletach, no i tam jest właśnie podpis z datą urodzenia i wagą i moje nazwisko... mam nadzieję, że ile razy spojrzy na to zdjęcie czy kalendarz to jej się przypomni to jej zawiedzenie.. noo, popierdolona dosłownie... ale mnie nerwy biorą... najpierw stwierdza, że mamy się ze ślubem nie spieszyć, nawet nie nalegała od początku na ślub (choć jest bardzo religijna itd.), zresztą wiem, że liczyła na to, że się rozstaniemy, bo przecież ja panna z dzieckiem, a jej synuś taki doskonały... pewnie z litości ze mną jest...
no i nie wiem, czy pisałam, ale w sumie to żal mi jej... nie zna syna, a pierdoli takie farmazony, że jej nawet nie wyprowadzałam z błędu... po drugim jakimś bzdurnym tekście się zorientowałam i już nie prostowałam...
nie ja od tego...
zresztą głupia jestem, bo już dawno powinnam była na to wpaść... przecież mój Chłop co niedziela, jak dzwoni do domu to odpowiada na każde pytanie: "noo, wszystko w porządku", a potem słyszę: "tak, jest blisko Ania" i ja gadam z nią, bo potrafię powiedzieć co u nas w większej ilości wyrazów niż "wszystko w porządku"... noo, ale i to chyba ukrócę...
noo, to się pożaliłam, ale jeszcze nabazgram, jakie zmiany u nas...
- Mały cudnie gaworzy - z dnia na dzień coraz więcej... jest spokojny całkowicie tylko z gołymi girami, więc jak juz płacze dłużej i nie moge go uspokoić to kładę i ściągam portki i skarpetki tudzież rajstopki
i choćby nie wiadomo jak żałośnie płakał, czy nawet się zanosił, to jak się zorientuje, że ma gołe giry to uśmiech nawet przez łzy i jeszcze czerwony od płaczu na buzi, ale juz gada i macha girami
cudaczek normalnie z tego mojego Pestka...
- Krzysiek od tej niedzieli co bedzie zaczyna pracować na takie zmiany, jakie tu w fabryce sa normalne, czyli od niedzieli do czwartku, pierwsze dwa tyg od 5.30 rano do 14.30, potem od 14.00 do 22.30...
- postanowiłam, że zacznę znów prowadzić auto, zrobiłam nawet przymiarkę, ale paraliżuje mi tok myślenia, jak jest za dużo aut na drodze... spanikowałam, jak gośc przede mną zaczął normalnie hamować przed skrzyżowaniem i stanęłam prawie na halogenach
teraz żałuję, że po tamtym wypadku w sierpniu nie wsiadłam od razu do auta, nawet pomimo brzucha... noo, ale wtedy tego samego dnia zaczęli podejrzewać wadę serca u malucha i przez dwa tyg łaziłam do tyłu z nerwów, aż dostałam ataku kolki nerkowej i szpital i potem jeszcze dogorywanie w domu i tak bym z miesiąc nie jeździła, a tak zrobiło się ponad pół roku
i ja, córka kierowcy rajdowego nie potrafię wsiąść za kółko
ale chyba muszę sama, bez nikogo pojeździć, bo Krzychu pojechał ze mną, ale panikował gorzej niz baba i wcale mi nie pomagał... ale rozumiem go, bo sama czułam, że moje ruchy i decyzje były tragiczne
- postanowiłam, że co niedzielę będę chodziła z chłopcami do kościoła
Norbert do tych sakramentów, a w kosciele zachowuje się jak dzikus... dosłownie, nawet się wstydził wyjść z ławki w niedzielę na mszy wstępnej, jak przyszła jego kolej
a tutaj msze mi tez się podobają (a kazania w ogóle nie kumałam, bo ksiądz po szkocku zaiwaniał tak szybko, że tylko "czizes" wyłapywałam i "maj lord"
czyli zero stresu
) i na takie msze to ja mogę codziennie chyba nawet
noo
i nie wiem, kiedy Was doczytam...
coś tam podczytywałam co jakis czas, ale niestety... nie kumam, nie pamiętam, więc mam nadzieję, że wybaczycie
[ Dodano: 2009-03-05, 09:59 ]gaguś - suprr, że jesteście
dla Bartunia.... i dla Ciebie też, bo dzielna byłaś i jesteś
myślalam o Was cały czas i trzymałam kciuki, teraz to trzymam, żeby już nic się nie porobiło
Marcia77 pisze:ananke chyba juz odprawiłas tesciów??gdzie jestes??
jezdem, jezdem
osmarkana, zakaszlana, nie umyte włosy, mały na ręku, ale jestem
w sumie to juz nawet polubiłam zimna kawę
[ Dodano: 2009-03-05, 10:11 ]aa, kupki u nas troszkę się unormowały.. jakos tak wyszło, że przestałam małmu dawać to świństwo na kolki, bo wymiotował od tego, a każą dawać po jedzeniu
więc o nonono rozbić, chyba, że ich celem było wywołać wymioty po jedzeniu i tym samym zniwelować treść żołądka i kolki nie miałyby od czego się robić
i daję mu więcej herbatek i jest ok
robi kupkę dziennie, czasami dwie
aa i zajada własną piąstkę.. czasami mam wrażenie że próbuje sprawdzić, czy cała się zmieści w buzi
noo ale oczywiście teściowa przyczepiła się, bo :
a) pewnie głodny
b) dlaczego tylko prawą piąstkę?