Gie, ooo.. biena psina, oby mu nic nie bylo... zeby tylko jego imie nie byla wyrocznia w tym przypadku - Kastor
kojarzy sie troche z kastracja
u nas dzien zapowiada sie do d....
A. wlasnie pojechal do pracy, a wczesniej sie pozarlismy.. tym razem poszlo o kojec, on nie chce wydawac pieniedzy na kojec (twierdzi, ze to wydatek rzedu 150 euro, mimo, ze cen nie sprawdzil) i stwierdzil (jego ulubione haslo), ze kobiety 50 lat temu nie mialy kojca, a dzieci zyja
gdzies na necie znalazl wypowiedz babki, ktora twierdzi, ze dzieciom kojec nie jest potrzebny, bo i tak sie musza nauczyc raczkowac, a do tego najlepszy jest dywan... nic nie pomoglo moje tlumaczenie, ze nie moge zostawic malego samego nawet na 5 min bez strachu, ze cos mu sie stanie i ze nie mam tu nikogo do pomocy, zeby ewentualnie spojrzal na Jasperka... a w lozeczku nie chce go zostawiac, bo
a) lozeczko jest od spania i nie chce go uczyc, ze tam sie mozna bawic
b) mamy szczebelki, wiec jak sie przekreci i walnie glowa w nie, to nie bedzie ciekawie
c) on nie chce lezec w lozeczku... oprocz swoich drzemkowych por
A. mowiac, ze na kojec nie chce wydawac kasy, mysli o kupnie opon do samochodu za 400 funtow... no comment.
aa i pozniej jeszcze poszlo o druga sprawe... powiedzialam A., zeby podal malemu kaszke na gesto, wiec ten przysunal malego do kompa i zaczal czytac cos i tak niedbale jedna reka karmic malego
Jasper to chyba wyczul i zaczal ryczec... no to A. stwierdzil, ze to mu nie smakuje, ze jest tego za duzo, ze robie z niego grubasa (?!) i ze w ogole juz teraz jest spasiony
po czym wzielam te miseczke od niego i nakarmilam malego... zjadl, az mu sie uszy trzesly... troche uwagi wystarczylo...
cos ostatnio czesto sie klocimy, coraz czesciej mam wrazenie, ze to nie ten sam czlowiek, ktorego poznalam i w ktorym sie zakochalam
aha, siatka centylowa pokazuje, ze wzrost Jasperka jest idealny, natomiast waga jest za niska, ale ciagle w "normie"... bez komentarza.