19 mar 2009, 16:37
Witam... Można dołączyć...? Może któraś zna moją smutną historię... Pokrótce... Urodziłam martwego synka w 38tc... Nic nieszczęścia nie zapowiadało... Do dnia, w którym Synuś przestał się ruszać, wszystko było w porządku...
Staram się jak mogę normalnie żyć... Mam już dwójkę ukochanych robaczków, wspaniałego męża i to choćby dla nich nadal jestem... Trauma pozostanie już na całe życie... Nie będziemy się więcej o dziecko starali, choć wiem, że to byłaby pewnej formy terapia... Synusia już żadne dziecko nie zastąpi, choćby było ich jeszcze pięcioro... Zawsze będzie o to jedno dziecko za mało...
Po moim porodzie okazało się, że w mojej najbliższej rodzinie latem urodzi się dwójeczka dzieci... I tak jak Ty, Eve.ok, staram się jak najmniej z przyszłymi mamusiami kontaktować... Też mi serce ściska, kiedy widzę przyszłe mamy na ulicy... Ale już nie odwracam wzroku, już nie przechodzę na drugą stronę ulicy... Idę z podniesionym czołem, choć dusza płacze...
Po stracie synka mogłam uciec z forum, odciąć się od ludzi, ale to nie była metoda na polepszenie sobie nastroju... Ciągle tu jestem, ciotkuję dzieciaczkom urodzonym w tym samym mniej więcej terminie... I wiem, że to był dobry krok dla mnie... Nie zabronię nikomu bycia w ciąży, nie zazdroszczę już posiadanych dzieci... Miałam swoją szansę... Ktoś mi ją brutalnie odebrał, ale to nie znaczy, że innym życzę źle... Cieszę się razem z tamtymi mamusiami każdym nowym postępem, czy uśmiechem dzieci... Płaczę razem z nimi, kiedy któreś zachoruje... Wiem, że zwariowałabym dopiero, kiedy nie miałabym tego forum... Nie znaczy to, że żyję tylko nim, że nie spotykam się z "namacalnymi" ludźmi... Spotykam... Ale widzę, że nie wiedzą, jak się zachować w moim towarzystwie... Ważą słowa, unikają tematu... A to mnie akurat optymistycznie nie nastraja... Nie potrzebuję się wyżalać i non stop o tym co się stało rozmawiać... Wystarczy ze mną być i nie być przy mnie sztucznym... I to mam na forum... Jak mi źle, to się wyżalę, dziewczyny pocieszą, rzucą dobry słowem i wiem, że są ze mną... Niby tylko wirtualny świat, ale jak wiele znaczy...
Eve.ok, nie jesteś zołza... Jesteś kobietą, która jak każda z nas tutaj, na swój sposób radzi sobie z problemem... Nie wiń siebie za to, że nie możesz patrzeć na przyszłe mamusie... Ciąży im nie zabraniasz, źle nie życzysz, szczęścia nie odbierasz... Tylko serce boli...
Mnie też boli, płaczę codziennie, choć minęły już trzy miesiące... Nigdy już nie będziemy tymi samymi kobietami... To, co się stało, znacząco wpłynęło na naszą psychikę...
Ale musimy żyć i dalej cieszyć się życiem... To nie jest tak, że zapominamy o bólu, kiedy uda nam się uśmiechnąć, zażartować... Boleć już będzie zawsze... Tylko nie możemy już do końca życia tylko płakać...
Może któraś z Was pomyśli, że jestem wyzbyta uczuć... Nie... Ja tylko wiem, że moj synek nie chce moich łez... Płaczę, bo inaczej nie potrafię, ale po łzach uśmiecham się, bo mam jeszcze w życiu wiele do zrobienia... Wszystkim Wam życzę pogodnego Jutra i uśmiechu w każdej godzinie...