Mnie nie było to dane... Byłam w takim stanie, że mąż i lekarz zadecydowali, że lepiej dla mnie będzie, jak Kacperka nie zobaczę... Miałam takie momenty, że bardzo żałowałam... Ale po czasie wiem, że rację mieli... Mój mężuś go widział... I jest mu z tym teraz ogromnie ciężko... Mój odporny na stresy, ze stoickim, żeby nie powiedzieć świętym spokojem mężczyzna płacze tyle, co się w całym swoim życiu nie napłakał...chociaz na chwilke moglam miec przy sobie ,pocalowac ,objac,przytulic...
"A jutro przede mną sądny dzień... Siostra przed odlotem zniosła wszystkie rzeczy Kacperka do mamy... Muszę jutro do niej jechać i porządek z tym zrobić... Wszystkie rzeczy, łącznie z łóżeczkiem powędrują do siostrzenicy...
Siostrzeniec przed chwilą dosłownie, po moim telefonie i z pytaniem, co im się przyda, bo wiem, że tam krucho z kasą, grzecznie podziękował, bo jego dziewczyna powiedziała, że po umarlaku(tak, nie macie omamów wzrokowych, dosłownie tak powiedziała) nie chce nic dla swojego dziecka... "
Krew i łzy mnie zalały...
Już raz to powiedziałam dzisiaj i słów swoich nie cofnę... Gdybym to usłyszała od tej smarkuli prosto w twarz, tak samo prosto w twarz by ode mnie dostała... Jestem tolerancyjna, wiele zrozumiem, jeszcze więcej chcę zrozumieć... Ale takie słowa z powrotem do gęby bym jej wepchnęła...okropne to jest!!!!!!
Zrobiłabym tak samoJuż raz to powiedziałam dzisiaj i słów swoich nie cofnę... Gdybym to usłyszała od tej smarkuli prosto w twarz, tak samo prosto w twarz by ode mnie dostała... Jestem tolerancyjna, wiele zrozumiem, jeszcze więcej chcę zrozumieć... Ale takie słowa z powrotem do gęby bym jej wepchnęła...
W tym nieludzkim cierpieniu zostałam przez lekarzy potraktowana jak człowiek... Chylę czoła przed tym personelem... Dostałam od nich wiele wsparcia... Poród w godnych matki warunkach, a potem przewiezienie mnie na inne piętro, z dala od szczęśliwych mam i płaczących dzieci... Dla nich to był może zwykły gest, dla mnie kamień z serca...jeśli chodzi o poród to hmm byłam dla nich królikiem doświadczalnym
Tylko niejednokrotnie byśmy wolały poprzez innego rodzaju doświadczenia tej nauki rozumienia świata zdobywać...czasem coś musimy przejść ,czegoś doświadczyć żeby zobaczyć świat nas otaczający w zupełnie innym świetle.....
alez oczywiscie to nie znaczy ze mniej czy inaczej sie kochalo....po prostu kazdy zna siebie ,zreszta nawet nie ma co rozgraniczac tego i w jakikolwiek ubrac to slowa tego sie nie da ....My się w tej drugiej grupie mieścimy, ale nie znaczy to, że mniej kochałyśmy...
tak ,niestety jestesmy tylko ludzmi, chociaz i pomimo ze inni tego nie rozumieja ...że same walniemy jakąś gafę każdemu się to zdarza jesteśmy tylko ludźmi
nawet nie bede tego komentowac... jak mi moja ciotka tak powiedziala co pisalam wyzej ,to tez nie moglam uwierzyc ze tak bezczelnie sie pyta,dopiero pozniej jej wspolczulam ,ona po prostu nie byla wstanie wyobrazic sobie takiej tragedii, no i brak emapatii..to sie ma lub nie ....ludzie czesto jak czegos sie boja lub cos od siebie odpychaja szczegolnie to nieuniknione to mysle ze wlasnie tak sie zachowuja ....ale oczywiscie nikogo to nie tlumaczy ze przynajmiej nietaktownie sie zachowuje ...jestes madra kobieta ale powiedz tej dziewczynie o niewlasciwym zachowaniu...skad ona wie co zycie jej przyniesie?dosłownie tak powiedziała
Tak właśnie bym to opisała jak Oli się rodziła to niestety też nie oddychała od razu wiec parę sekund ciszy było dla mnie jak męka ale z nią się udało był cudny płacz i dzisiaj jest cudowna iskierka hihi chociaż czasem nerwy mam zszarpane to kocham moją Kluskę ponad wszystkoporod.....boze ta cisza ...
cisza potrafi krzyczec....
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość