23 mar 2009, 13:32
dobra, mam chwile, to Wam napisze jak to bylo dokladnie z tesciowa:
jak juz pisalam wczesniej, w pitaek po naszych wywodach o jablku zadzwonilam do tesciowej i mowie jej czego sie dowiedzialam o tym jabluszku, w ziwazku z czym prosze ja, zeby na razie moze nie podawala malej tego startego jablka. Ona sie od razu zaczela tlumaczyc, ze tylko kilka razy jej podala, ze przeciez nie codziennie... wiec ja jej mowie, ze nie dzownie do niej z pretensjami, ze przez nia Su ma problemy z kupka, bo przeciez ona juz od dawna placze podczas robienia kupki, tylko po prostu, ze sie dowiedzialam, ze jabluszko podaje sie przy biegunce,no wiec, zebysmy przestaly jej dawac na razie to jablko i zobaczymy czy sie nie poprawi. Ona rzucila krotko: :Dobrze, na razie", co juz mi sie wydalo dziwne, bo slyszalam jej ton glosu. No w kazdym razie wrocilam do domu po pracy, tesciowa zawsze siedzi ze mna jeszcze ze 30 min, gadamy, opowiada mi jak minal dzien etc., tak teraz - nie odpowiedziala mi "czesc", ja patrze, Su spi w bujaczku, a tesciowa juz z torba na ramieniu, juz usta sobie maluje (to znaczy, ze juz wychodzi) i slowem sie do mnie nie odzywa. Pytam; "A co ty? Juz wychodzisz??" Ona tylko odburknela, ze tak, nawet na mnie nie patrzac. Wiec ja juz wiedzialam, ze cos jest nie tak i zaczelam ja dopytywac: co sie stalo, dlaczego masz taka mine, co sie dzieje, cos sie stalo, jestes na cos zla, etc? Po moim potoku slow, tesciowa powiedziala tylko, ze nic sie nie stalo, ze jest po prostu zmeczona. Wiec ja ja zlapalam za ramiona i mowie: Znam cie nie od dzis, widze, ze cos sie stalo, ze jestes zla, a teraz wiem, ze na mnie. CO SIE STALO?" Ona na to krotko, zebym nie ciagnela jej za jezyk, ale ja bylam uparta i powiedzialam, ze jej nie wypuszcze z domu, dopki mi nie powie co sie stalo. No i sie zlamala: "No bo zdenerwowalas mnie tym telefonem..." Ja sie pytam: "w zwiazku z tym jablkiem?" Ona na to, ze tak, bo to tak, jakby ona specjalnie dawala Zuzi to jablko..."
Ja nie jestem osoba placzliwa, ale teraz puscily mi nerwy i po prostu lzy mi polecialy z bezsilnosci i z tego, ze tesciowa tak zareagowala na moja glupia, zwykla prosbe. Jak ona zobaczyla, ze sie rozkleilam, to mnie zaczela uspokajac, tec, wiec ja jej mowie, ze przeciez juz jej mowilam przez telefon, ze nie dzownie z pretensjami, tylko z prosba, bo jesli fakt, ze przestaniemy podawac`Zuzi jablko jakos jej pomoze przy tych kupkach, to bedzie super. I ze przeciez wiem, ze ona nie chciala nic zlego podajac jej to jablko, bo ja tez jej ze 2 razy podawalam, bo tez myslalam, ze to jabluszko rozluznia. I ze przykro mi, ze tak odebrala moj telefon, bo przeciez nie zadzwonilam do niej z geba, ze przez nia Zuzia ma zatwardzenie, tylko, ze dowiedzialam sie nowej rzeczy, ktora moze Zuzi pomoc. I ze jestem bardzo wdzieczna za to, ze opiekuje sie Su i ze nie mam ZADNYCH ZASTRZEZEN do jej opieki, wiec przykro mi, ze ona tak odebrala moja zwykla prosbe - bo to nawet nie bylo zwrocenie uwagi, ze cos zle robi, a mi sie to nie podoba. Obie podawalysmy malej jablko, bo zadna z nas nie wiedziala, ze jego dzialanie jest inne, niz myslalysmy. No i ona w koncu powiedziala, ze sie bardzo zdenerwowala, a potem troche przemyslala sprawe, ze moze niepotrzebnie, ale przeciez ona tak z przyzwyczajenia... No i tu ponarzekalysmy na tescia, ktoremu Ona usluguje od lat, a jeszcze nigdy nie uslyszala dobrego slowa, nie mowiac juz o pochwale... Zawsze wszystko jest zle, za duzo ziemniakow w zupie, ze gesty sos etc. No i przeprosila mnie za swoja reakcje, wysciskalysmy sie, 1000 razy jej powtarzalam, ze jestesmy jej bardzo wdzieczni za wszystko i ze ja doceniamy, etc. Nie wiem czemu lzy mi naplynely do oczu, ale normalnie nie moglam sie powstrzymac od placzu. No i w sumie wszystko ok, tesciowa ponarzekala jeszcze na meza, opowiedziala mi jak tam Su przez caly dzien, no i git. Jak poszla, to zadzwonilam do Pana, ten sie tak zapienil, ze powiedzial, ze ma teraz ochote zadzwonic do swojej mamy i jej nagadac, ale powiedzialam, zeby dal sobie spokoj, bo juz wszystko sobie wyjasnilysmy. Pan mnie pocieszal, ze przeciez wiem jaka jest jego mama, ze ona wszystko traktuje jak atak na siebie, i zeby sie nie przejmowac, a jak bede cos chciala od tesciowej, to mam zadzwonic do niego,a on zadzwoni do swojej mamy, bo wie jak z nia rozmawiac. No i ok. Teraz Pan dzwonil, ze tesciowa przyszla do nas, bo byla gdzies w poblizu u lekarza, wiec wszystko jest ok.