dzisiaj ja pierwsza...
no wiec w nocy udalo mi sie skontaktowac z Panem (jak mialam nadzieje, zapomnial komorki z samochodu
), zadzwonil do mnie i zapytal co sie stalo, bo sam sie wystraszyl jak zobaczyl chyba z 50 polaczen ode mnie... pomyslal, ze zawsze musi sie cos stac akurat wtedy, jak on nie ma przy sobie telefonu... No, ale nic to, najwazniejsze, ze wszystko ok.
dzieki za wczorajsze wsparcie...
nocka w miare-jak na ostatnie czasy, Suzuki spala ze mna. Najpierw od ok. 19:30 plakala, czyli dala standardowy ostatnio koncercik wieczorny, zasnela ok. 20:00 i spala non stop, ja pobieglam na sikacza z psem, na szczescie lalo, wiec kundlowi sie nie chcialo chodzic i po 2 minutach bylam z powrotem w domu
Ok. 21:45 nakarmilam mala na spiocha i przewinelam (moja sie ostatnio w trakcie karmienia non stop drapie w glowe, w uszy, albo ciagnie sie za wlasne wlosy...
) i polozylam do lozka. Spalysmy sobie obie, przed 1:00 mala sie rozbudzila i jeczala, wiec zrobilam jej mleko (wypila 70 ml), a potem chyba tez jeszcze z raz zaczela jeczec i pamietam tylko, ze ja przytulalam i sobie mowilam: juz wstaje, zaraz zrobie mleczko... i w koncu zasnelam, mala tez... obudzil mnie budzik o 4:50, mala wstala razem ze mna...
No i normalnie nie mialabym czasu, zeby tu zajrzec i pisac, ale Pan zadzwonil, ze tesciowa znowu w szpitalu
No i zostalam w domku... musze zadzwonic do pracy, ze biore dzien na opieke, albo żądaniówke, cokolwiek... tym razem Pan nie moze zostac z mala tak, jak poprzednim razem... wtedy nie szedl juz do pracy, wiec sobie odespal dzien, jak ja wrocilam, ale teraz nie da rady, bo ma przed soba jeszcze 2 dni pracy od 18:00 do 6:00. I jak wroci, to zaraz sobie pospisuje telefony jakichs kolegow z pracy, to do ch*ja nie podobne, zebym nie miala sie z kim skontaktowac tak, jak wczoraj!!!!!
[ Dodano: 2009-03-24, 05:52 ]
jjesssoooo, jakie u nas wietrzysko znowu
i jeszcze pada snieg!!!
Mam nadzieje, ze pogoda sie poprawi, bo chcialabym wyjsc z Su na dwor, obejsc sklepy, zrobic zapas sloiczkow, poszukac tych suszonych sliwek... wczoraj Pan kupil nowa paczke Huggies'ow i byl tam ooogrroomnyy foliowy sliniak... taki, ktory zakrywa Su prawie cala, wiec mysle, ze sie sprawdzi przy jedzeniu sloiczkow.
JAGNA - jak Twoj syn uzbiera kase z komunii i kupi sobie laptopa, to juz nie bedziesz miala takiego problemu-zawsze bedzie Ci mogl pozyczyc na troche jak K. wyjedzie w delegacje...
SHOO - obejrzalam w pracy filmik z Jasperkiem - no On jest po prostu boski!!!! Taki slodziak!!!! Az pokazalam kolezance z pokoju (mam nadzieje, ze sie nie gniewasz...) No brak mi slow na Niego...
ale w domu przestal mi dzialac glos w laptopie, nie wiem co sie stalo, moze Pan cos naprawi... Jesli tak, to poogladam reszte filmikow z Ericzkiem w roli glownej, bo widzialam, ze nas Pati zarzucila :)
No i moze wstawie jakis nasz... nie moge sie wprawdzie pochwalic "pieskiem", czy raczkowaniem Zuzi, ale moze znajde cos interesujacego...
aaaa, postanowilismy z Panem, ze kupimy sobie dywan do duzego pokoju i nie bedziemy do niego wpuszczac psa (juz go zaczelismy uczyc, zeby tu nie wchodzil). Odgrodzimy mu pokoj jakas plyta, albo cos, zeby przynajmniej te wlochy jego sie tu nie dostawaly, a mala zeby sobie mogla bezpiecznie raczkowac i lezec na dywanie... Ja namawiam Pana, zeby komus oddac psa (kocham go i szkoda mi go, ale dla Zuzi jestem do tego sklonna... oczywiscie nie komus obcemu, to by musieli byc jacys znajomi...), Pan powiedzial, ze nie ma takiej opcji, ze bedzie go czesal czesto i jakos przebrniemy przez ten okres kiedy Su bedzie na podlodze i bedzie brala wszystko do buzi... Ja jakos czarno to widze, w sumie dziecko potem zasuwa po calym domu, a nie ma byc ograniczone jednym bezsierściowym pokojem
zobaczymy co z tego wyjdzie...