hej, my juz po lekarzu... kurcze, nie wylogowalam sie stad, wiec wygladalo na to, ze caly dzien tu przesiedzialam na forum
no wiec... odnosnie znamienia, to pani dermatolog powiedziala, ze to typowe znamie TRUSKAWKA (tak, jak sadzilam) i ze z czasem bedzie sie powiekszac, a pozniej zacznie zanikac... nawet do 8 roku zycia moze zanikac
ale zniknie, wiec nie ma sie czym niepokoic... powiedziala, ze nie nalezy z tym nic robic, chyba, zeby tak uroslo, zeby zaczelo Jasperkowi przeszkadzac np. podczas spania, bo on to ma na plecach... ale poki co, nie zanosi sie, zeby tak bardzo uroslo
nasz drugi problem to egzema.. a w sumie problem podstawowy, bo to znamie to nie problem...
ta babka powiedziala, ze to sprawa genow (dziwne, bo ani ja, ani A. tego nie mielismy... ale corki siostry A. - tak i pamietam, ze moj brat tez mial jakies problemy skorne
)... przepisala nam na to az 4 rzeczy (w aptece powiedzieli mi, ze laczna ich suma to ok. 40 funtow... ech znowu tyle kasy), ale udalo mi sie zdobyc tylko dwie z nich, bo maly zaczal marudzic i musialam wracac do domu...
za 5 tyg. mamy nastepna kontrole, powinno to do tego czasu zniknac...
i dlatego maly za kazdym razem drapal sie po nozkach, jak go przebieralam... bo to podobno swedzi
dobrze, ze nie jest marudny przynajmniej
aha, ta wizyta kosztowala 110 funtow
10 min pogadanki i wystawienie recepty
dobrze, ze mozemy ubiegac sie o zwrot... bo sorry, wizyta za ponad 500 zl to jakis zart, nawet tutaj ("normalnie" placilismy ok 50-60 funtow za sama wizyte, np. u pediatry, czy ja u ginekologa)... zdzierstwo na potege!
po drodze do domu wstapilam jeszcze do sklepu i kupilam malemu sloiczek od 7 miesiaca zycia, z grudkami ziemniakow, marchewki i kurczaka i po przyjsciu do domu podalam mu to..
na poczatku troche sie krzywil, ale myslalam, ze mu przejdzie, bo nawet troche przezuwal to jedzenie tym swoim jednym zebem
ale moze po 5 lyzeczkach zaczal mu sie odruch wymiotny... mysle sobie, czasami tak ma - i karmie dalej, a tu w pewnym momencie... BELT!
dawno nie widzialam, zeby Jaspi cos zwrocil...
tak wiec przerwalam karmienie tym sloiczkiem i polecialam po jeden z tych jego papkowatych, zmiksowanych na gladko... ale chyba bylo mu wciaz niedobrze, bo jakos nie chcial jesc i tez mial odruch wymiotny.. poza tym machal lapkami, caly bujaczek ubrudzil, siebie i mnie tez przy okazji....
no to stwierdzilam, ze zrobie "stary myk" i podalam mu troche deserku... zjadl z apetytem, ale jak wrocilismy do obiadku, to znowu zaczal marudzic i udawac, ze rzyga
wiec troche sie zirytowalam i wrzucilam reszte tego deserku do obiadu (a to byla jakas wolowina z warzywami... zmieszalam to z salatka owocowa)
patrze... a ten otwiera buzke i chce jeszcze
tak latwo go oszukac
w efekcie, zjadl caly sloiczek obiadku i deserek... kij z tym, ze bylo to w jednej miseczce
ech, tak wygladal nasz dzien w wielkim skrocie...
Iwona H, fajnie Paula wyglada, widac, ze jej wygodnie.. i fajna ma kaczuche zawieszona w wozku
moj jezdzi z zolta krowa w czarne kropy
szkrab, czekamy na zdjecia
Gie, zaraz zobacze te gre z hot dogami... ciekawe, co to jest
lece przebrac malego i wlozyc go do lozeczka na ostatnia drzemke