U nas jest tragedia z powrotami do domu. Jeszcze pół biedy jjak jedziemy wózkiem albo rowerkiem na spaccer to tak bardzo nie protestuje jak wracamy, tylko trzeba go szybko do domu wnosić, żeby ppisku i zabawek nie zobaczył. Choć z drugiej strony przz cały spacer się wtedy awanturuje, że on pieszo będzie szedł. A jak idzie pieszo albo w piasku na podwórku się bawi no to wtedy istny koszmar zabrać go do domu, wyje (jeszcze przez pół godziny w domu), kopie, rzuca się, nie można go utrzymać - a ja mam bardzo strome schody więc jest naprawdę ciężko. Mógłby siedzieć cały dzień w ogródku i się paprać w czym się da. A najlepiej jak idziemy ulicą to go wszystkie kamyczki interesują, wszystkie musi zebrać i wsadzić do rowerka. Niektórym to sie tak przyygląda, że aż usiąść musi, a my mamy żwirową ulicę więc jak dochodzimy do domu moje dziecko wygląda jak murzynek bambo, zwłaszcza, że zęby mu ida i co chwila pcha te brudnne paluchy do pysia musze mu któregoś dnia zrobić zdjęcie, bo to widok godny zapamiętaniaa na uwielbia rzucać kamyki i jest problem z powrotem do domu bo zawsze kończy sie płaczem bo nie chce iść do domu a jak jest u WAs?
chyba dobrze, poza tym, że dokucza w przyszłym tygodniu zamierzam iść na usg genetyczne to będę wiedziała więcejIlonuś a jak okruszek w brzuszku ??
ja w czasie przerw siedzę w pokoju żeby mnie dzieci nie stratowały, bo jak 700 sztuk nagle na przerwę wybbiega to nie wiadomo gdzie się kryć a na zwolnienie idę od wrześniakilolek tobie pewnie trudno, bo pracujesz jeszcze, kiedy zamierzasz iść na L-4?
Ja z Alusią poszłam bo bałam sie że mnie ktoś w brzuch uderzy na przerwie bo latają jak szaleni i jeszcze też strasznie ospała bylam.
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości