hej Laseczki
zeszłam na dół po butelki dla Alka, to bazgram, bo przecież dzień bez forum = dzień stracony
czuję się względnie
znaczy naszpikowana jestem lekami to jakoś leci czas... troszkę obraz zamglony, troszkę problemów z łapaniem równowagi, ale nie jest najgorzej... znaczy jest o wiele lżej niż w zeszłym roku
było suprr wczoraj i nic, kućwa nic nie wskazywało na taki rozwój wypadków... siedzieliśmy, gadaliśmy, śmialiśmy się nawet do łez, wypiłam jednego kolorowego drinka i nagle o 1 w nocy cos mi się na wymioty zebrało i poleciał zwracać... i już nie mogłam podnieść się z kolan, bo nerka zaczęła mnie tak napierdzielać, że prawie zemdlałam... ale ząbki opite
do rana się męczyłam, zwróciłam wszystko z ostatniego tygodnia chyba
o spaniu nie było mowy, bo jak w taki bólu?! każda próba łyknięcia tabletek jakichkolwiek kończyła się automatycznie arią na kibelku...
parę minut po 5 mój chłop stwierdził, że jest już trzeźwy i idzie dzwonić na pogotowie, to też uczynił...
i pani kazała przyjechać... zebraliśmy się i przed 7 byliśmy w klinice... tam na szybko test z moczu i oznaczenie infekcji + bóle = kolka... pan doktor się zlitował i pozwolił wracać do domu, ale w zamian dał się ubłagać na kodeinę przeciwbólowo, bo inaczej to bym chyba szpital wolała... dostałam zastrzyk przeciw wymiotom, bo jak inaczej łykać cokolwiek...
no i wróciliśmy do domu, ja padłam i spałam 4 godz
w tym czasie mój Kris wychodził z siebie próbując jakoś ułożyć plan na popołudnie, kiedy pójdzie do pracy, bo nie iść nie mógł... przyjechali znów Kasia z Tomkiem, posiedzieli zanim mały się obudził, potem Kaśka go nakarmiła i poszli na spacer... Krzysiek wrócił po niecałych dwóch godzinach, bo akurat trafił na swojego szefa i tan poszedł mu na rękę... zrobił plany, które musiał, żeby zmiana miała co robić i powiedział, że jest pod telefonem...
no i jakos dotrawiliśmy do kąpania małego, potem już go sama usypiałam, bo Kris pojechał z powrotem do pracy... mam nadzieję,że jutro juz się będę lepiej czuła, bo mi chłop siwieje przeze mnie...
Aluś za to się uspokoił bardzo... chyba odetchnął po przebiciu tego drugiego ząbka
w nocy spał od 20 do 5
dziś też zasnął bez większych problemów
ja jakos nie czuję potrzeby snu, ale zaraz brykam choćby poleżeć
dziękuję Laseczki za miłe słowa