czyżby jakiś świętoszek się znalazł
no właśnie nie
Mam się ze zdrowiem i to strasznie, bo nie dość że przebyłam tu taką ciężką drogę, to owszem ładnie mnie powitali, ale... no właśnie jest ale. Rodzicom się firma sypie i wszystcy struci chodzą jak cholera, a na mnie to się niestety strasznie odbija, tymbardziej że chora jestem.. Tato uważa że za bardzo się ze sobą pieszczę, że leżę i nic nie robię. A ja kur** nie przyjechałam tu nic robić tylko odpoczywać. No ale cóż, taki ejst mój ojciec. No i wk***** mnie atmosfera w domu więc się denerwuję i ryczę co rusz, no i na to też mają wytłumaczenie- że to hormony. No i tak: w czwartek przyjechała moja siostra z dzieckiem i z mężem i zajęli jeden pokój. To ja sobie nie mogłam znaleść spokojnego koncika na odpoczynek i sen, więc tak wszyscy mnie wyganiali z konta w kąt. I mam dość. Bardzo się naraziłam przyjeżdżając tu, ale oni tego nie doceniają. Może jakby to bardzo dzidzi zaszkodziło to spojrzeliby innym okiem... Dlatego już rozmawiałam z moim G i powiedziałam że we wtorek albo środę będę już w Gdyni, nawet jakbym miała jechać z zawalonymi zatokami. Bo tu się wyzdrowieć poprostu NIE DA!