Dzień doberek!!!
Wybaczcie, że się wczora nie odzywałam, ale tak mnie bolał kręgosłup i kość łonowa, że nic mi się nie chciało. Dopiero, jak Piter przyjechał wiecozrem z pracy i z treningu i zrobił mi masaż, to ból przeszedł. Dzwoniłam do mojego gin oczywiście, bo się przestraszyłam bólu tej kości, ale on powiedział, że tak się zdarza i że organizm się powoli przygotowuje do porodu mimo, że to dopiero połowa. Na szczęście dziś już nic nie boli i mogę normalnie funkcjonować. Za to dzidziulka daje o sobie znać coraz częściej
bigottka gratuluję córeczki a te bóle to mogą być rozciągające się wiązadła i rosnąca macica, więc się nie martw.