Hej Słoneczka!!!
Karolina, jak ja Ci zazdroszcze pracy
Mnie to siedzenie w domu juz wykancza psychicznie. Dobrze, że chociaz mam siłownie i szkołe co drugi tydzien, to tam mam sznase pobyc troche wsrod ludzi. Wczoraj nawet wspomniałam Ryskowi, ze chciałabym wrocic do pracy, ale oburzyl sie strasznie i na tym sie skonczylo.
Powiedzial, ze dziecko najlepiej sie wychowuje przy mamie i ze on byl do 5 lat bawiony przez matke itp. Wiec poki co temat sie zakonczyl, a tesknie za praca strasznie.
Bo uwielbiałam swoja prace jak mało kto...
Z Szymciem juz troche lepiej. Nadal jest marudkiem ale apetyt juz mu wraca. Teraz jak jest glodny krzyczy DAJ
Sama go tego nauczyłam i teraz mam
O raczkowaniu na razie cicho sza. Woli sie podciagac do stania. A na czworaka jak stoi to tylko sie buja do przodu ido tyłu.
Co do jedzenia, to nasz pediatra zabronił kategorycznie dawania doroslego jedzienia. Powiedziała, ze watroba i nerki nie sa jeszcze dostatecznie rozwiniete na takie nowosci i moze (ale nie musi) to zaszkodzic dziecku w przyszlosci. Tak wiec my na razie nie dajemy Małemu naszego jedzenia. Z reszta, on uwielbia zupki i obiadki "swoje". Gotowane, na parze, zmielone. Dobrze mu smakuja, wiec nie ma problemu. Teraz jak byl chory jadl tylko mleko, nic innego mu nie wchodzilo, ale wczoraj juz zjadl troszke zupki
U nas tez szykuja sie zmiany. To nieszczesne mieszkanie. Na razie szukamy czegos odpowiedniego... I ciezko jest strasznie. Ale nie poddajemy sie!!!