Anuszka, oj z tymi moimi cycami to zupełnie inna historia... a raczej droga przez mękę...
Już w szpitalu sie zaczęło. Mała tak poraniła mi brodawki, a właściwie otoczki, bo brodawek to nawet nie miałam, że aż strupy się porobiły. Gdyby nie bepanten, to chyba bym się zawyła z bólu. Próbowałam z kapturkami, ale było jeszcze gorzej, bo zaczeły aż krwawić. No i cierpiałam ile mogłam, aż się wygoiły. Teraz jak mała zaczyna ssać, to ja nogi zaciskam, pięści ściskam, bo mnie bardzo boli. Potem, tak już po 3-4 pociągnięciach jest lepiej. Czasami tylko jak pociągnie za jakiś mleczny kanalik, to mam wrażenie jakby mi sod pachy aż wyciągała to mleko. Poza tym widocznie mój pokarm nie jest na tyle tresciwy, żeby ona mogła się tak do końca najeść. No i mało przybywała na wadze. W sumie to jak wyszłyśmy ze szpitala to ważyła 2980( przy urodzeniowej 3320), a wczoraj ją wazyliśmy i ma 3720.
Poza tym 2 tyg. temu zaczęła mi po raz pierwszy wymiotować. Nawet nie wiesz jakiego miałam pietra!

Ale po 2 gozinach jej przeszlo. Teraz zostało tylko ulewanie. Wczoraj wyciągnęła mi wszystko z cyców, że sama skóra została i wsyztsko jej sie ulało. Dziś z kolei skończyła jeść o 9:30, zasnęła a potem obudziła się o 11:50 i znów zaczęła ulewać, tylko już troszkę mniej.

No i te gazy
A ten sab simplex to naprawdę pomaga? Oluś nie płacze już z tego powodu? Czy tylko objawy trochę sie zmniejszyły? Moze powinnam i ja kupić ten lek...