plum
ja tylko na chwilkę, bo padnięta jestem nieziemsko
i jeszcze nie wkur*** teściowa... bez pytania o nic, kompletnie o nic kupili Krzyśkowi na ten ślub garnitur
zero pomyślunku.. zero pytania o rozmiar, kolor, fason, kur*** nic... stwierdziłam, że albo ma teściowa wizję, jak ma wyglądać para młoda iu świadkowie też, albo chce mi dać do zrozumienia, ze nie potrafię ubrać przyzwoicie chłopa... albo trzecia opcja: że chłop sam nie potrafi o siebie zadbać...
zawsze mi się wydawało, że jak para idzie na ślub, to się garnitur i dodatki dobiera pod to (kolorystycznie), co ubiera faceta partnerka.... heh... noo, ale może nie jestem mile widziana na ślubie i to też taki mały znak... może liczą na to, że się w ciagu tych 2 tygodni i 2 dni zapadnę pod ziemię...
ręce mi opadły... mój chłop w takim szoku, że nic nie powiedział... a jutro mieliśmy jechać kupić mu właśnie nowy gajerek, bo on świadek, a potem chrzciny też... no i do pracy lata w kanciakach i koszuli, ale bez krawata... więc i tak wyliczyliśmy, że mu się przyda.. i co teraz?? liczyć, że tamten będzie dobry, który kupili rodzice? a jak nie? przyjedziemy w piątek wieczorem, w sobotę o 16tej jest ślub...ma jeszcze zaliczyć spowiedź, no i nie wiem, czy będzie czas ewentualnie latać po sklepach i kupować wtedy gajer... heh...
weźcie mnie kopnijcie.. może to jakiś tylko, kur**, zły sen, czy co....
może ja za wrażliwa jestem....??
może powinniśmy się cieszyć z podarku?? i w dodatku w ciemno liczyć, że będzie ok...