wklejam z TT...
no i jestem kochane...przepraszam wczoraj za brak wieści, ale zostawiłam laptopa w pracy a telefony u mamy z tego stresiora

co do sytuacji to wygląda następująco:
pojechaliśmy wczoraj do szpitala i na korytarzu złapałam od razu położną od mojego lekarza, obiecała wszystko załatwić, ale jak usłyszałam nazwisko lekarza na dyżurze to myślałam, ze padnę - gościu, który przyjmował mnie w 20 tyg. w ciąży z bólami brzucha i w trakcie badań nie wykrył nic niepokojącego a 2 godz. po nim ordynator złapał się za głowę - ponad cm rozwarcia i brak szyjki

debil jakiś

z wojskowego na ginekologa się przekwalifikował, w każdym razie - zaczęło się robić niefajnie. położna poszła z nim gadać i wychodzi taka wkurzona - lekarz powiedział, ze mnie zbada pod warunkiem, że na min. 7 dni położę się do szpitala!!!!!!!!!!!!!!

nawet do mnie nie wyszedł

teraz to bym inaczej postąpiła i zażądała tego na piśmie, ale wtedy normalnie mnie załamało - z Jaga w ciąży chodziłam i na ktg kontrolne i na badanie usg jak cosik mi nie grało - nie było problemu - a tutaj takie coś

jakby mnie zbadał i wyszłoby coś nie tak - to bym sie położyła, ale w ciemno mam iść i nie mieć co zrobić z jagódką po to żeby jakieś jego widzimisię zadowolić?
pogadałam z położną, postanowłam dostać się do innego lekarza..i tu kolejny problem - połowa na urlopie, druga połowa to konowałay

dzisiaj bede próbowac dostac sie do ordynatora, ale nie wiem czy mi się uda

póki co plamienia zniknęły - zresztą to nie była taka żywa krew tylko taki różowy śluz - sama nie wiem co o tym myśleć

z tym, ze to drugi raz mam - w pt też miałam

i nie wiem czy mam szukac lekarza na siłę czy poczekać do pn na swojego...
ale sie rozpisałam....dczytam co u was...
