25 lip 2009, 09:00
Cześc dziewczynki, ależ brakuje mi tych naszych rozmów..
U nas fizycznie ok, a psychicznie, no cóz... minął już ponad tydzień, a tu nadal nic sie nie wyjaśnia... Szukamy w pobliżu jakis domów do wynajęcia, bo okazje się trafiają, ale ciągle nas ktos ubiega, np. ostatnio ludzie wynajęli komuś cały dom z wyposarzeżeniem tylko za to, żeby ktoś sie tym domem zajmował- bez żadnych opłat... Jak człowiek ma pecha to juz po całej linii... Siedzimy narazie u babci i męczą mnie zmienne nastroje, bo raz wierze, że jakoś to sie ułoży a zaraz potem chce mi sie ryczec...
Boję się tego, że kiedy mały przyjdzie na świat to nic na lepsze się nie zmieni w naszej sytuacji i wtedy całkiem sie załamę- narazie jeszcze wierze...
W dodatku mamę mojego Łukasza całkiem sparaliżowało od pasa w dół. Lekarze orzekli zapalenie rdzenia kręgowego i może nie chodzic nawet kilka miesięcy... Moja mama narazie czuje się w miare dobrze i mam nadzieje, że tak pozostanie.
Dobra przestaje Was dręczyc swoimi problemami:) Trzeba się jakoś trzymac- nic innego nie pozostaje.
Juz nie mogę doczekac się mojej poniedziałkowej wizyty- to sa teraz jedyne chwile radości