Stał się cud....dostałam sie dzis do lekarza w NFZ
fakt, że byłam juz o 7.30 w poczekalni a rejestracja ruszyła po 8.00 ale najważniejsze, że wizyta za free
I tak lekarka zielona, pyta sie mnie co chciałam, bo przecież nic sie nie dzieje, zwolnienie mam nawet dłużej niz termin porodu i takie tam.
Mówi, że teraz to tylko obserwować i jak nie uorodzę do 7 dni po terminie to marsz do szpitala!Szyjka sie skraca, główka dzidzi nisko- więc się szykuje do porodu
oby w terminie
Jak przyszłam to myślałam, że z głodu umrę....ale juz zjadłam porządne II śniadanie
aż sie mała zaczęła wiercić ze szczęścia....a tak w ogóle to od czerwca nic nie przytyłam, a pół kg schudłam