05 sie 2009, 18:00
Więc to było tak
Byłam koło 8.15 u siostry – miejsc na porodówce brak więc czekanie. Obchód był po 9 i jak sis powiedziala ze ma skurcze co 5-6minut, a ostatnie dwa co 2,5 minuty to lekarze zrobili wielkie oczy i powiedzieli ze od razu na porodówkę.
Poszłyśmy, podłączyli ją do ktg i czekali, bo położne miały ręcę pełne roboty.
Skurcze co 3 minuty, a co jakis czas odstep był 7 minut a rozwarcie tylko na 1,5 palca. Polożna powiedziała „z takimi skurczami to pani dzisiaj nie urodzi” i dali jej kroplówkę, ale tętno dziecko nagle spadło poniżej 80, wiec szybko odłączyli kroplówkę, podali coś dożylnie i tlen przez nos. Się uspokoiło. Ale strach był.
Potem lekarz kazał dać jej dożylnie jakieś płyny (siostra rano nie jadła śniadania)
Po tych płynach dostała znowu oxycotyne i się zaczęło. Skurcze mocne ale rozwarcie raptem na dwa luzne palce, dosłownie po chwili (może pół godziny minęło) tętno znowu zaczęło spadać przy skurczach i rozwarcie już na 4 palce, a po kilku minutach już pełne – położna była w szoku.
3 parcia i Basia była już na swiecie
Oczywiście nie obylo się bez tekstow ze już wiecej rodzić nie będę
Wody były zielone wiec mała opd razu trafila w rece lekarza i dopiero potem do Iwony
Ja przeciełam pępowinę, a raczej kawałek – nie udało mi się całej, bo robiłam to pod dziwnym kątem.
Generalnie to chciało mi się płakać jak Iwona rodziła – ale nie wiem czemu.
[ Dodano: 2009-08-05, 18:13 ]
no i w ogole Paweł nie zdążył, bo zadzwoniłyśmy do niego ok 11.30, że położna powiedziała, że jeszcze dużo czasu i że ma się nie spieszyć. a po 2h już Basia się pchała :)
generalnie jest śliczna, ma ciemne włoski
i była cała sina jak sie urodziła - to chyba przez te wody zielone...
teraz jest na antybiotyku
oby wyniki były ok.
ale jak położna przed 13 powiedziała, że wody są zielone to ja od razu pomyślałam cc, ale nie, oni dalej siłami natury.
no i to tetno na sam koniec zaczęło spadać przy skurczach, nawet do 71... masakra, już miałam czarne wizje...
a no i jeszcze dostałam opieprz od jednej lekarki. szukałam położnej, która zajmowała się Iwoną bo to tętno tak nisko spadało i wyszłam za "dozwoloną strefę" i na to babka mówi, że tu nie wolno, a ja jej mówie, że tętno spada nisko a ona co? "przeciez ja tu cały czas jestem i słyszę" no to jej powiedziala, ze ktg mowi ze spada. spojrzała na zapis i poszła łaskiewie po położną...