Zaraz zostane zakrakana,ale niestety lekarze nie chcieli mi pomóc urodzić więc wzięłam sprawy w swoje rece. Opowiem od poczatku a więc cały 9 miesiąc chodziłam w skurczach,chodziłam dosłownie po ścianach.Byłam cała opuchnięta (był to przełom czerwca i lipca) zadnych butów nie mogłam załozyć.Skórcze miałąm bardzo silne,byłam na porodówce i skurcze zanikły wystarczyło,ze podaliby mi coś na wywołanie porodu a oni odesłali mnie do domu. Wyłam z bólu.Po kolejnym ktg gdzie wyraznie wskazywala maszyna skurcze ponownie mnie olali i odeslali do domu.
Wyczytałam w internecie o olejku ryzynowym (dawno temu podawalo sie go w spzitalach na wywolanie porodu) teraz nie. Wiec poszlam do apteki kupilam ten olejek i wypilam zgodnie z przepisem.Jeden warunek brania tego olejku to trzeba być w ciazy donoszonej.Ja byłam już ostatni dzień 41tc i wypilam 2 lyzki jak dobrze pamietam z sokiem pomaranczowym i dzialanie zaczelo sie po ok 4h czyli rozwolnienie a co za tym idzie skurcze.
zdarzylam tylko dojsc do szpitala ,lewatywa i w ciągu 30 min Łukaszek był na tym świecie z wagą 4100g i 59cm długi Nie wiem na co lekarze czekali chyba na łapówke. Urodził sie zdrowy,ale przy porodzie zaklinował się i myślałam,ze go nie urodze.
Tu w UK dzieki Bogu podają i przyśpieszacze porodu i znieczulenia roznego rodzaju,wiec jestem spokojniejsza.
Dzień dobry !
Teraz witam sie z wami środowo. U mnie piękna pogoda wiec uciekam na spacerek do zobaczenia pozniej