Witaj IWONKA- ostatnio w ogole jakies tu pustki, chyba kazda ma sporo na glowie... Mam nadzieje jednak, ze sie zmobilizujemy i watek nam troche odzyje...
prosze, oto fotka czapeczki:
A my wczoraj zaliczylysmy maly wypadek...
zuzka grzebala mi wczoraj po szyfladach w regale... i dorwala jakis znicz
Nie wiem skad sie tam wzial...
Prosilam, zeby mi go oddala, ale nie chciala sluchac, wiec chcialam jej go zabrac, a ta nie chciala puscic... No i tak sie silowalysmy... W koncu udalo mi sie wyrwac jej ten znicz z reki, a Su zaczela wrzeszczec niemilosiernie... Ja juz wpieniona na maxa, bo Ona sie zawsze wydziera jak cos jest nie po Jej mysli... Ona placze i placze, ale patrze, ze jakos dziwnie trzyma dlon w gorze, wiec podeszlam, zeby sprawdzic czy cos sie nie stalo, oczywiscie okazalo sie, ze sie stalo... zdarlam Jej naskorek z prawego kciuka (tak od spodu) i krew sie lala jakbym jej co najmniej urwala pol palca...
Łooo maaatkooo...
Polecialam z nia do lazienki, wlozylam palec pod wode, zeby troche oczyscic rane... Zuzia nie dawala sie dotknac do tego palca, wiec nie mialam mozliwosci zatamowania krwawienia...
W koncu owinelam Jej cala dlon pielucha, przytulilam i po jakich 10 min placzu - mala usnela szlochajac...
Ale w miedzyczasie zdazyla sobie wysmarowac krwia cala buzie, poplamic cale ubranko i przy okazji moja bluzke... jjeejj... akcja wygladala groznie, jak z jakiegos horroru, wszystko we krwi...
Jak mala przysnela, to zawinelam jej plasterek wokol paluszka, zeby ranka przestala krwawic. Ojjj, nie wygladala dobrze w tym lozeczku... cala brudna... ale nie mialam serca Jej juz meczyc myciem, chcialam, zeby zasnela i zapomniala o tym paluszku... Spala dlugo, w koncu ja nakarmilam na spiocha, potem sie brzebudzila podczas rozbierania, wiec ja wykapalam, przebralam i polozylam znowu spac. Niestety nie mogla nie zauwazyc plastra, wiec sciagnela go sobie z palca i nie dala sobie nakleic nowego... nie plakala juz i chyba ja nie bolalo, a ranka przestala krwawic...
dzisiaj jest ok, tylko jak mala sobie przypomni, to usiluje grzebac przy rance, ale mowie Jej, ze nie wolno i daje sobie spokoj na kilka minut, a potem od nowa to samo... zastanawiam sie czy nie sprobowac znowu z tym plastrem, ale wtedy pewnie jeszcze bardziej bedzie Ja korcilo...
[ Dodano: 2009-09-27, 07:57 ]
noooo, nakleilam jej ten plaster, ale jest tak, jak podejrzewalam... usiluje go sciagnac druga raczka... pewnie w koncu jej sie udal...
a jak nie moze sobie poradzic z tym plastrem, to krzyczy MAMA i wyciaga do mnie roaczke, zebym ja jej zdjela...