Witam wszystkich!!
Dziękuję za życzenia ;)
Wybaczcie, ze nie piszę często, ale z czasem różnie bywa już teraz, co chyba same rozumiecie. Do tego wczoraj miałam urodziny i przesiedzieliśmy z mężem wspólnie ten dzień (szkoda, ze nie tak:
hmm cały dzień spędzony w łóżku na sexiku to coś
). Trzeba było do sklepu wyskoczyć, bo rodzice przychodzą na kawę i ciasto w sobotę. A swoją drogą - macie jakiś pomysł, co by tu upiec? Coś bez owoców (i nie zebrę, choć ją bardzo lubię, ale ostatnio była xD), z jakimś kremem ewentualnie?
Asik, śliczny brzuchalek masz!!!
Ciekawe, jaką mój Maruś obierze pozycję bojową do zasypiania ?:D
ciekawa sprawa, a te morduchny uśmiechnięte....
Ale ja bym chyba miała obawy przed wsadzaniem dziecka do takiego wiaderka... Choć to pewnie kwestia wprawy i przyzwyczajenia.
A na Marka nic nie działa - chodzenie, wysiłkowanie w domu, przytulanie, ciepła kąpiel... Widocznie zamyślił sobie jakiś inny dzień... Mama moja się śmieje, ze może chce podtrzymać tradycję z naszej rodziny, tzn każdy rodził się w kolejny parzysty dzień miesiąca (miesiąc nieważny - chodzi o sam fakt dnia): babcia z 2, jej syn, a mojej mamy brat - 4, moja siostra - 6, ja - 8, mama - 10, tata - 12. Markowi przypada więc 14. Choć wtrącając w to jeszcze mojego męża, który "nie wszedł do rodziny w ten sposób"(bo np mojemu tacie się udało
), może dziś się uda - on jest z 7 (więc ja 8, a nasz synek mógł by z 9 xD). Ale dedukować sobie mogę, a on i tak najlepiej wie, kiedy będzie miał ochotę się rozdzielać z mamusią...
Nie gniewajcie się na mnie, ze się nie odzywam... Przez najbliższe dni też będę pewnie milczeć, ale to dlatego, że jutro i w niedzielę mąż w domu, poza tym w sobotę rodzice, w niedzielę babcia przychodzą do nas. JA mam jeszcze trochę roboty z kwiatkami moimi (muszę część jeszcze przesadzić, róże na balkonie przygotować do zimy, zaszczepić i ugęstwić szeflerę i inne takie). No i oczywiście muszę się najlepiej wyrobić z tym do porodu (choć to by się zdawało jest bardzo realne). Codziennie rano, kiedy wstaję i nie zapowiada się na wyjazd do szpitala, to już w przeciągu 10min (czyli zanim otworzę porządnie oczy i wezmę książkę do ręki) mam zaplanowany cały dzień ^^ Przypominam jednak, ze gdyby cokolwiek wartego uwagi zdarzyło się w naszym życiu, to mam kontakt z Bigottką i z pewnością nie zapomnę dać znać ;) To możecie być spokojne
Magduś, a tak poza tym to jak Ci idzie karmienia braciszków? Cycusie dają radę, czy wspomagasz głodomorki modyfikowanym?
Trzymajcie się grubaski
Całuski dla Was i Waszych dzieciaczków :*