dzieki dziewczyny,teraz juz lepiej.Wydaje mi sie,ze to nie wina zaprzestania brania lekow,raczej ta sytuacja.Wczoraj caly dzien nerwy mialam na granicy wytrzymalosci.
A byl to czop,bo to taki wiekszy "kawalek galaretki",po ostatniej ciazy juz wiem co to uplawy.Pewnie pojade dzis i sprawdze.
A tu wkleje sytuacje z innego watku,wybaczcie-nie chce mi sie drugi raz pisac
W zeszlym roku dostalismy jako darowizne parter w domku jednorodzinnym,od tescia mojego.On z bratem odziedziczyl calosc po rodzicach.Tesc dal nam dol,czyli swoja polowe ,a na gorze juz od lat z dziadkami mieszka rozwiedziona corka brata tescia.Wszystko super,bo z racji tego,ze ona z corkami mieszkala na gorze od lat,wiekszosc byla rozdzielona,w sensie prad,osobne wejscie itp Czyli wszystko zostalo w rodzinie,jeden brat swoja polowe dal corce,drugi brat swoja polowe dal synowi( czyli nam) i fajnie...Mamy tu swoj kawalek podworka,4 pokoje,duza spizarke,kuchnie i lazienke,w ktorej scianka jest odzielony piec CO.
No i mamy ten parter w domku,wszystko oddzielone ale piec do ogrzewania domu wspolny,czyli jak my palimy w piecu,to kuzyneczka na gorze ma cieplo,zeby bylo smieszniej,najpierw nagrzewa sie u niej a potem u nas.Taki wymuszony obieg.W zeszlym roku palil moj maz,rabal drzewo,nosil je do przybudowki,nosil wegiel i czyscil piec,komin - nie wspominajac tego,ze my mamy w sezonie opalowym brudna lazienke,bo przeciez polowa lazienki to kotlownia

Nikt mu nie pomagal,bo po co.Ona samotna a przyszlego ziecia to poprosila tylko do pomocy,jak jej polowa wegla przyjechala,to wrzucil do szopki
W tym roku kuzynka ma faceta,mieszka nawet tutaj,wiec poprosilismy zeby chociaz raz w tygodniu narabali drzewo i przyniesli do przybudowki,zeby moj maz mial mniej roboty,zeby go troszke odciazyc,to z fochem sie zgodzili.Ale ledwo na dnie tego drzewa tam bylo,jeden dzien i po opale,wiec poprosilismy,ze skoro nie pala w piecu,nie czyszcza pieca,nie sortuja popiolu to niech tego drzewa wiecej naszykuja,zeby na 2-3 dni bylo
i sie zaczelo....
- ze worek z popiolem jest na jej ziemi ( metr przy domu jest wspolny,wiec zadne jej)
- ze my mamy wiecej metrow do opalenia ( 5 metrow mniej ona ma,a ma duuuzo wiecej ziemi,taka byla umowa)
- ze my mamy piec kaflowy,w ktorym mozemy palic ( sluszna mysl,postanowilismy palic narazie tylko u nas w piecu kaflowym,a jak im zimno-to niech przyjda i napala

)
- ze jak w piecu palimy to mamy ciepla wode
I takie teksty w sms-ach do nas wysylaja dzis.Zeby bylo smieszniej,to nie ona pisze tylko ten facet
Postanowilismy sie rozdzielic,jak dostaniemy kase z ubezpieczenia za urodzenie malej + becikowe i niech sie teraz martwi.Kiedys kotlownia byla u niej,ale zrobila sobie tam lazienke,wiec nie wiem gdzie piec swoj postawi

Nie interesuje mnie to,pompa tez chodzi na nasz rachunek.
Kurde - czlowiek poprosil tylko,zeby raz w tygodniu narabali drzewo a tu taki odzew.Szwagier to az rece zaciera,mowi,ze jak on by tu mieszkal,to by jej kazal co drugi dzien przychodzic i palic w piecu

Moze trzeba bylo kurde jak z obcymi a nie jak z rodzina,to by takie fochy nie wyszly.
Jestem taka wkur...,ze brzuch napiety jak struna
