przyzwyczaja się ale jeszcze wczoraj nie byl zwolennikiem, marudził. Dzisiaj spróbowaliśmy nowego wiązania - kieszonki. Na początku marudził troszeczkę ale szybciutko usnął, a to bardzo duża korzyść

wczesniej próbowaliśmy 2X ale raz, ze strasznie trudne a dwa, ze kupa płaczu w tym była, chyba u za cieplo bylo, no i glowkę trzeba było zakrywać i chyba to mu się nie spodobalo. Generalnie to całe motanie to strasnzie zawiła sprawa. Może nie samo motanie co to nieszczęsne dociaganie o którym ja oczywiście wcześniej nie wiedziałam

do tego ja mam kiepską chustę jak na pocżatek, bo lnianą, a ona jest bardzo sztywna i kiepsko się ją dociąga