u nas było -8 jak byłam na spacerze.
U mnie oczywiście dzień bez przygody jest dniem straconym....
W domu nie mam wszystkich klamek (dom bez klamek
), bo początkowo nie miałam wszystkich drzwi, bo nie bylo kasy a teraz nie możemy dostać takich samych klamek i 2 pary drzwi czekaja sobie spokojnie na klamki. Jedne z nich to do pokoju Michasia. Generalnie się ich nie zamyka, wiec nie stanowi to problemu. Dzis rano jak przebierałam młodego Kuba wparował do pokoju i zatrzasnął drzwi
no i klops! W domu nikogo, telefony po drugiej stronie drzwi, Kuba się drze, ze chce wyjść. Jak Kuba płacze to Michas natychmast też. Sajgon!
Ubrałam chłopaków w co się dąło. Z Michasiem nie było problemu bo to jego pokój więc jego rzeczy, gorzej z Kubą, bo wszystko malutkie, opatuliłam w koce, otworzylam okno na oścież (-8!) wlazłam na szafkę, bo pod oknem stoi i nie ma jak podejść i dre się w niebogłosy zeby ktoś przyszedł. A akurat Michasia pokój wchodzi od podworka, nie od ulicy. 15 minut się darłam i nikt nie zareagował. Mój tata na dole spał, a sąsiedzi nie wykazali zainteresiowania... Dobrze, ze kurier do sąsiadów przyjechał i poszedl na dół do moich rodziców zobaczyć co się dzieje i tata przyleciał. Gdyby nie on to bym chyba do wieczora tkwiła z dzieciakami w tym pokoju. A najgorsze, ze Kuba bez śniadania był i głodny, bo najedzeni to byśmy jakoś przetrwali
generalnie smiesznie
choć na początku trochę się zdenerwowałam.
I gardło mnie teraz boli, bo tak się darłam
A pytam potem na spacerze sąsiadki czy nie słyszała jak wołałam, a ona, ze słyszała ale myślała, ze ktoś sobie żarty robi