madzik w pl?? ale na stale?????????? no nie wiem, mi tutejszy klimat bardziej odpowiada, szczegolnie jak slysze o tegorocznej zimie w pl
co prawda, i u nas "zimno" jak na te czesc europy, ale da sie zniesc. szczegolnie, jak roznica jest ok 30 stopni, jak nie wieciej
a z shoo pamietam pisalysmy jeszcze w
a teraz, jak pisze, nasze pociechy z deczka "urosly"
sergio ma 13 miechow, to jasper pewnie z 16??? raaaaaaaaany, alez ten czas leci.
iwona, a wy myslicie cos o zmianie (w dalszej lub blizszej przyszlosci) miejsa zamieszkania czy raczej na stale jestescie w benidormie???? (bo ty tam mieszkasz, nie?) ja to jestem "uziemniona", bo i dzieciaki sa hiszpanami... zreszta, mieszkane mamy wlasnosciowe i kiedys juz z chlopem gadalismy, ze jak stad wyjedziem, to nie bedziemy mieli do czego wracac (mimo, iz ma trojke rodzenstwa), natomiast do pl zawsze mozemy wskoczyc. zreszta, carmen do tej pory spedzala kazde wakacje w pl, jak miala roczek, to po raz pierwszy na miesiac pojechala (ze mna), na 2 lata juz na dwa mce (w tym wiekszosc czasu byla sama z dziadkami, mysmy tylko na 2 tyg pojechali), na 3 to byla pomylka, bo ja odwiozlam a pozniej poltora mca nie widzialam
i strasznie sie stesknilysmy, a w zeszlym roku pojechalam z dwojka juz, ja wrocilam z mlodym a mala jeszcze troche zostala, ale krotko. rodzice maja maly domek na wsi i super plac zabaw wybudowany specjalnie dla wnuczki, drzewka owocowe, las naprzeciwko... no i sasiadow po obu stronach, ktorzy maja dzieci w wieku zarowno carmen, jak i sergio
w tym roku moje slonka pojada tez na dwa mce, z tym, ze to bedzie pierwsza rozlaka z maluchem. straszne sie tego boje, bo on taki mami cycek, zreszta, syneczek mamusi, strasznie jestem z nim zzyta, bo to niesamowity pieszczoch. ale chodzi do zlobka (place raptem 70 euro, bo mam dofinansowanie), jest bardzo towarzyski i wiem, ze on sobie na dzialce super poradzi. gorzej ze mna. ale trzeba zarabiac kaske na zycie
a ty w koncu dostalas prace??? i jak z hiszpanskim, lepiej??? i moze sie dowiedz, bo w wiekszosci miast istnieje cos takiego zwanego "escuela oficial de idiomas", gdzie za grosze uczysz sie jezyka obcego lub hiszpanskiego. kurs (ja chodzilam intenswny przez pol roku, rownowartosc rocznego, ale to w 2003 roku) kosztowal mnie bodajrze 40e
spadam do chlopa, bo chrapie, hihiihihi. a jutro na 8 do roboty....