sorry, ja tu caly czas bylam, teoretycznie, ALE... odnosnie wylewania czegos na siebie, to Jasper wlasnie wylal na siebie i na komputer puszke coca coli
zostawilam ja na stole (tuz przy myszce) i poszlam powiesic recznik do drugiego pokoju... nie bylo mnie raptem ile? 30 sekund i slysze "ssssssssssssss".... mysle sobie, ze pewnie sasiedzi cos smaza na obiad, bo czesto slychac, co robia w kuchni
wracam do pokoju, a tam Jasper caly mokry, w kaluzy coli na podlodze siedzi i rozchlapuje ja dookola
odsunelam go na bok, polecialam od razu po sciere, wracam po 5 sek, a ten znowu w tej kaluzy
musialam go zainstalowac na sile w krzeselku, ale tak sie rzucal, ze o malo mi sie nie wykrecil, jak probowalam go przypiac... no masakra jakas, dzikie dziecko
myszka zalana (ale dziala, poki co), moja ksiazka tez
wszystko sie lepi i klei, mimo, ze przecieralam juz 2 razy na mokro
ale kogo mam winic jak nie siebie
myslenie w moim przypadku boli, jak widac... zadnych goracych napojow nie stawiam na stole, nie przypuszczalam, ze dorwie sie do puszki.. o ja glupiaaaa!