Ula spokojnie. Ty masz w porównaniu ze mną kwalifikacje i doświadczenie. Tak więc to kwestia czasu, kiedy coś znajdziesz. Korzystaj z czasu spędzanego z Szymkiem.
Pruedence tak czytam o twojej niani i jeszcze po pobycie mojej mamy stwierdzam, że taka niania i dobra babcia to skarby, które trzeba pielęgnować.
Co do pracy, to branża yellow page, czyli sprzedaż powierzchni reklamowych w książkach telefonicznych. Trudna branża, bo handluje się wirtualnym towarem i do tego jeszcze traktują takich handlowców jak naciągaczy i akwizytorów. Nie wiem, jak to będzie wyglądać, ale zgodziłam się na nią z nadzieję, ze będzie dobrze. Nigdy nie pracowałam jako handlowiec, a od czegoś należy zacząć. Chociaż muszę przyznać, że mocno to nam komplikuje życie. Raz, że były zawirowania ze szkoleniem. Miałam jechać w niedzielę i w piątek wracać, a tu dzisiaj mówią, że od 22. Mój M sobie poukładał cały przyszły tydzień pod Amisię, a tu d....pa. Zmiana planów, po czym dzwonią o 12, ze jednak wyjazd w niedzielę i jutro lekarz medycyny pracy. Oczywiście problem, bo M znowu musi wszystko zmieniać. Mojej mamy nie ma, bo musiała wrócić, a Amisia ma do 16, do wizyty u laryngologa siedzieć w domu. Stąd Aniu problem, bo nie mamy, co z nią zrobić. Ale co by lekarz nie powiedział, to od środy musi iść do żłobka.
Byłam zła z tym wyjazdem i powiedziałam tej pani, która ze mną rozmawiała, że to bardzo szybko i takie zmiany, to nie jest poważne. Powiedziałam, że mam małe dziecko, które do tego ostatnio chorowało i we wtorek ma ostatnie badania. Do tego jest do przyszłego tygodnia problem z opieką dla niej i stąd moja niechęć do dostosowania się. Zresztą mój mąż ma poumawiane spotkania z klientami i musi odwoływać, a nie wychodzi na poważnego człowieka zmieniając po trzy razy plany. Odpowiedź jeśli postawię sprawę, ze rezygnuję z pracy, bo nie pasuje mi szkolenie, to staną na uszach, by przesunąć mnie na inny termin, ale nie gwarantują miejsca. Jednoznacznie. Chyba jednak za mało byłam asertywna, ale będę musiała. Mój M się wściekł i słusznie, bo to on utrzymuje wszystko i z jego pensji idą raty kredytów i niestety w tej pracy na nie nie zarobię. Tak więc daje mi dwa tygodnie, a potem musi pracować i trzeba będzie się razem do siebie dostosowywać. W tej chwili wszystko dostosował pode mnie, a tak nie może być. Nie mam pojęcia, jak to się ułoży. Pracę będę kończyć o 16, ale dojazd z Armii Krajowej na Kozanów Po prostu nie wiem, czy zdążę odebrać Amisię, a żłobek tylko do 17. (Sylwia wie, jak to wygląda). Nie wiem, jak to się ułoży. Jestem dobrej myśli, ale boję się bardzo. Najgorzej, że my naprawdę jesteśmy tu sami, jak palec. A znajomi pracują lub mają dzieci i takim nie podrzucisz zainfekowanego szkraba. A mój ostatnie dwa miesiące z przerwami jechał na antybiotyku.