hej!
Jagódka trzymam kciuki, żeby już tej wizyty nie było! ja miałam mieć 22.02, hehehehe
ja jestem, żyję...tylko komp mam na korytarzu i za dnia nie mogę za bardzo siadać, bo Hania mi nie daje....
a wieczory.......cóż, młody jest wymagający czasem...
poród wkleję niebawem ok?
niestety nie nadrobię tych kilku stron...
będę zaglądać i czekać na kolejne bobasy!!!
[ Dodano: 2010-03-01, 22:29 ]
powiem Wam, że cieszę się, że mam to już za sobą...
co prawda pół niedzieli cierpiałam straszliwie...bóle były okropne, ale jednak lepiej się to znosi w domu niż w szpitalu! zrobiłam wszystko co mogłam i miałam jeszcze do zrobienia, a potem siedziałam na Hanki piłce, albo klękałam na łóżku i miałam dość gtego bólu...prysznic pomagał na chwilę....Jak bóle były już regularnie przez 2godz co 6-7minut pojechaliśmy do szpitala...prawie godzina w aucie, a bóle już co 4minuty każdy! J. przerażony, ja już na krańcu sił....na izbie miałam już prawie 8cm rozwarcia! więc szczęśliwa, że tylko hop siup i urodzę....ale niestety, ktg....i to leżennie....a potem już przyszły bóle parte i tak godzinę! wkurzali mnie, bo kazali mi się kręcić z boku na bok albo na plecy, a ja już nie miałam sił na nic.....do tego te ich gadki "wieloródka z takim rozwarciem i tyle czasu to trwa!" To mnie dołowałol..ból był okrutny....myślałam, że nie urodzę...już sobie pokrzykiwałam z bezsilności....i nic...parłam, parłam...a tam jakby nic się nie działo..Przyszedł jakiś doktorek i mówi a pani co taka bez sił leży? kutas...mógl się sam położyć...postraszyli mnie jeszcze kleszczami....super!!! J. wspaniale się spisał....dał mi wiele siły...
no...i wreszcie się okazało, czemu parcie nic nie daje...Tomaszek ta złośliwa istota ułożył się twarzyczkowo! ale wreszcie jest! wyszedł....hurrrrrrrrrrrrrrra\\\\\\\\1
kazałam J. włączyć kamerę, a tu go wołają do przecięcia pępowiny,...więc co ja robię? chwytam kamerę i lecę! hehehe Wspaniałę uczucie zobaczyć maleństwo...a potem je przytulić....cud! teraz właśnie poczułam cud narodzin......piękne....................
Tomcio od razu chciał cycucha....
gdyby nie nacięcie krocza to byłoby super...ale neistety musieli mnie pokroić...do tego wylazł mi hemoroid
Na porodówce leżeliśmy ok.godziny...a potem wzięli klocka, a my na salę....
w szpitalu super, duże zaiteresowanie i pomoc..ciągle ktoś zaglądał, pytał czty nie pomóc itp...
ale jednak do domu się chciało baaaaaaaaaaaardzo!
tylko w tym domu chora Haniucha...
proszę bardzo