u mnie tezlekka depresja...
rozchorowałam sie i po słodkich syropach ... poszłam w tango...
może i bym wytrzymała gdyby nie ta WAGA, która ani drgnie....
nie wiem czy będę sie trzymała 5/5
na razie jestem bez pieczywa, ziemniaków, słodyczy... i nonono blada...
bęben wypchani....
samopoczucie do bani....
zoola27, ja wiem, że najpierw baaardzo pracowałam na tę moją aktualną wagę... ale chociaz deko... i juz byłoby mi poprostu prościej... a tak... tylko wzdycham i wzdycham....
I ja jestem na diecie dukana.
czasami zdarza mi się zjeść jakieś pierogi czy napić piwa.
To duży grzech? :P
I w jakim momencie tracenie wagi się zatrzymuje? Nie straszcie :P
W ogóle najgorsze jest to, że nie mam wagi w domu i nie kontroluje ile już schudłam