przyszla do mnie kolezanka, od dawna ma problemy z facetem..
jest z nim w 3 mies ciazy... chyba Wam juz o niej opowiadalam...
przyszla kiedys do mnie z podbitym okiem, mowila ze kopal ja po brzuchu itd...
no i w sobote przyszla znowu, z 3letnim synkiem, z prosba, czy moze u mnie spac...
zgodzilam sie, bo jak moglabym nie pomoc kobiecie w ciazy...
a za 2 godzinki ON wpadl...
dzwonil do drzwi ze 30 razy, pobudzil mi dziewczyny... potem jakos wszedl na klatke, krzyczal i uderzyl w drzwi...
wiec sie wkurzylam i zadzwonilam po policje...
przyjechali, ale oczywiscie ONA na niego skargi nie zlozyla, ani do domu samotnej matki isc nie chciala...
powiedziala, ze chce mu dac jeszcze jedna szanse...
no i w tym momencie ja na wariatke wyszlam....
przenocowala u mnie, a w niedziele poszla do domu i wszystko jest jak gdyby nigdy nic...
Rozmawialam z nia pozniej i powiedzialam, ze mam dosc swoich problemow i nie ma mnie mieszac juz do swoich spraw...
I powiem Wam, ze juz jej nie pomoge wiecej... skoro lubi byc bita, niech tak bedzie...
ja zrobilam to co moglam, a ona nie skorzystala, wiec jej problem...