Zgodzę się z
Tibby, w nosie miałam czy to krępujące czy nie. ;) Ba, nawet potrafiłam sobie żartować z Panem doktorem, który właśnie zszywał mi krocze po porodzie
No, ale faktem jest, że byłam na prochach, czyli po podaniu dolarnanu.
Co do opinii położnych co do NIEochrony krocza, to TYLKO ich wymówki, albo niestety zacofane poglądy i nieczułość.
Wiele z nich tak mówi, bo pewnie, co ich to dotyczy (nie ich krocze), tyyyle kobiet rodziło, norma! więc kolejna popękana/nacięta- cóż za problem- chyba od tego nie umrze... No niestety tak to widzę, takie są moje obserwacje podejścia co niektórych...
Pewnie same też rodziły, pewnie w czasach "rzeźni" na porodówkach, więc kolejne też mogą, czyż nie?
Ale cóż tam położne! Lekarz który był przy porodzie Bartka, rzucił się na mnie (na brzuch), zupełnie nieświadomą, wypychając dziecko na siłę. Dopiero po fakcie, jak zebrałam wszystko do kupy, dowiedziałam się, że takie praktyki są nielegalne.
I cóż się dziwić, że "musiałam" być nacięta? Musiałam lub nie. ehhh
Anja, kurcze, wystraszyłaś mnie z tym pulsem. Może powinnaś skontaktować się z kardiologiem? może to jest wskazanie do cesarskiego cięcia, w końcu poród sn to wysiłek. A coś pisałaś o zawale
Właśnie piorę pierwszą pralkę bobaskowych pościeli, tetry, kocyków, śpiworków.
Tylko wkurzyłam się bo nie dostałam w sklepie "dziudziusia"... no ale już musiałam kupić proszek. Wzięłam Jelp.
Przed praniem puściłam pustą pralkę na programie samego płukania, ale dodałam trochę octu. Nie uwierzycie ILE piany się wytworzyło!!! Teraz sobie myślę, że może to te złogi naszego proszku zaszkodziły Damiankowi, nie jelp.. hmmm