A u nas leje jak z cebra. Ale widok z oka jest nieziemski. Leje, a z jeziorka od razu paruje woda.
Martuuniu zdjęcia śliczne. Nelinka przepiękna.
Wiecie już, kiedy przeprowadzacie się do Wrocławia? Znaleźliście już coś do mieszkania? Z pracą może się uda. Są ogłoszenia na stronach miejskich dla pedagogów, tak więc może coś się uda. Bądź dobrej myśli.
Ja ciągle czekam i nikt ze szkół wrocławskich się nie odzywa. Ale mam nadzieję, że to się zmieni. Napisałam też do promotora doktoratu. Wiem, że moja znajoma doktorka jest w ciąży. Tak więc napisałam, żeby promotor pamiętał o mnie, ponieważ chętnie poprowadzę zajęcia w jej zastępstwie. Nie tak dosłownie, jak Wam piszę, ale w tym sensie. Nie wiem, czy mi odpisze, ale w końcu jeśli nie będę pytać, to się tego nigdy nie dowiem. Ale mam wątpliwości, ponieważ ta znajoma doktorka mówiła mi, że raczej wezmą doktorantów, bo im nie będą musieli płacić i teraz właśnie tak robią. Nie wiem, co o tym myśleć, ale chyba z edukacją wyższą nie jest najlepiej, skoro zatrudnia się doktorantów za darmo zamiast doktorów. Jak ktoś pracując za darmo, to jak może wykonywać dobrze pracę? Przecież to wykorzystywanie ludzi. Zwłaszcza, że jest do niej zmuszony. Ale pytać zawsze warto, bo zasada stój w końce, aż cię zauważą, nie bardzo się w życiu sprawdza.
Co prawda mam świetną pracę, ale nie do końca czuję się w niej spełniona.
Anitko o Kacperku nie napiszę, tak jak o Nelince - przepiękna, bo nie wypada
Napiszę przystojniak. Rysy jednak ma tak delikatne, że jeśliby ubrać go w sukienkę, to śmiało możnaby go uznać za dziewczynkę i epitet by pasował.
Aniu super, że weekend udany. Co do wózka, na pewno uda się go sprzedać i kupić coś innego. Ja jeszcze nie sprzedałam x-landera i nie mogę się zebrać. Ale przyznaję po latach
że jeślibym miała kupować wózek, to właśnie ten po raz drugi.
Co do dziecka, to mam nadzieję, ze mój M zmięknie i zmieni zdanie. Ale ja nie jestem pewna jego reakcji na ewentualną ciążę. Jest nieprzewidywalny pod tym względem. Zwłaszcza, że na Amelkę zgodził się dopiero po 2 latach i to jeszcze pod groźbą rozwodu. Nie miał wyboru. Bez Amelki nie wyobraża sobie życia, ale nie chciał dzieci w ogóle. Ma też trochę racji, kiedy mówi, że poszedł na kompromis i zgodził się na jedno dziecko i że teraz czas na kompromis z mojej strony. Nie chcę jednak rezygnować i może uda mi się go przekonać.
A tak w ogóle świetnie, żeście wypoczęły. Dajcie mi namiary na Was na naszej klasie, to się dopiszę.
My spędziliśmy weekend bardzo intensywnie. W sobotę zoo, chociaż z przygodami. Moja mama z rana dała Amisi kiwi i w zoo dziecko nam zaczęło w oczach robić się czerwone i coś ją wysypywało. Po prostu w oczach. Mój M do apteki po wapno. Daliśmy wapno, trochę zbladło i przeszliśmy całe zoo. Zyrtek dopiero w domu. Nie mam pojęcia, czy to od kiwi, czy też od zwierząt.
W niedzielę długi spacer po Ostrowie.
Wyrzucenie słodyczy też przyniosło efekt. Amelia zaczęła zajadać się ogórkami i nawet wcina kanapki z szynką, serem i warzywami. Zjadła też w końcu pomidora. Jest też spokojniejsza. No cóż, ale worek słodyczy wyrzuciłam do śmieci i to nie mały. Ale zawsze to zdrowiej mniej cukru.
A teraz najważniejsze. Dzisiaj o 6 rano sprawdzałam wyniki rekrutacji do przedszkola i moja Amisia dostała się
I to do tego, do którego chcieliśmy. Nie jest najbliżej, ale wykorzystaliśmy fakt posiadania dwóch mieszkań i były punkty za odległość. Nie jest najbliżej, ale jest jednym z lepszych i ma jedną z lepszych ofert edukacyjnych. Tak więc bardzo jestem szczęśliwa. Dzisiaj jadę podpisać umowę. Wiem już, że będziemy płacić za nie około 500 zł. Nie mam pojęcia tylko, czy to dużo czy mało.
Już wiem, że będziemy też musieli się trochę zaangażować w przedszkole, bo kiermasze, bo konkursy, bo rodzice mają bywać itd, ale mnie to odpowiada. Zresztą przedszkole jest połączone z dobrą podstawówką, której nie jesteśmy rejonem i zamierzam być aktywna na każdym polu, żeby tylko Amisia tam poszła. Zacznę od udzielania się w komitecie rodzicielskim. W końcu coś dobrego się wydarzyło