jeszcze nie
witam
Dałam sobie spokój na trochę z forum,miałam focha
jakoś tak się nielubiana poczułam gdzieniegdzie
i podkuliłam ogon
Lecę w niedzielę ale wyjeżdżamy już w sobotę w nocy o 1 ,jedziemy 2,5h autem do dablina,tam lotnisko odprawa itd o 6 rano lot do wrocławia stamtąd półtora godziny do domu,będziemy w domu koło południa,kurde prawie 12h w drodze,masakra
Wczoraj chcieliśmy się odprawić ale zgubił się dowód Gabi,koszmar przeżyłam,dom przerzuciłam do góry nogami,obdzwoniliśmy ambasadę,konsulat i wszystko ale za mało czasu,żeby coś załatwić.Już byłam gotowa że pojedziemy w ciemno na lotnisko i przy odprawie udam głupa ,ze chyba teraz zgubiłam,gdzieś wypadł czy ktoś ukradł...aż tu nagle znalazłam w torebce mojej codziennej,w której oboje z m sprawdzaliśmy po stokroć
nie wiem jak to się stało,ki diabeł ogonem nakrył no ale dzięki Bogu się znalazło
Stresu co niemiara,płaczu,nerwów,rozczarowanie dzieci...żal do siebie i całego świata...
Noc nieprzespana dzień przepłakany...że tyle kasy za bilety poszło w śmieci...
no ale jest,tylko teraz nie wiem co zrobić,żeby się zrelaksować,żeby te nerwy mnie opuściły
Jutro już nie będę miała czasu popisać,jeszcze zakupy conieco i resztki pakowania...
Z pl może się odezwę jak sie uda,chcę tam mieć to usg a jak się nie uda to napiszę jak już wrócę czyli po 28.
Udanych wakacji wam życzę i sobie też