Hej dziewczynki napisze troszkę jak wyglądał nasz lot do Pol i przylot do Irl
Więc w dzień wylotu dostaliśmy sms że chrzestny Kacpra już nim nie będzie
nie chce za bardzo wchodzić w szczegóły bo opowiadania jest tyle że nie dam rady napisać ale streszczę więc kupiliśmy mu bilet do Polski w obie strony dużo zapłaciliśmy bo musiał szybko wracać więc ok. ale ten jeszcze chciał na bulet autobusowy wiecie co to sa grosiki i nie wiem jak mu nie było wstyd wogle o tym wspomnieć Piotr powiedział mu ,że jak jeszcze chce to mu bułki na podróż spakuje jeszcze
więc napisał dokładnie na 3 godzuny przed naszym wylotem,że nie przyleci , nie musze pisać jak bylam zła zrozpaczona i wogle dalej jak to piszę to mi się ciśnienie podnosi, nie spodziewałam się że można takie świństwo zrobić to jest szwagier Piotra ma rodzinę tu i zawsze wydawał się odpowiedzialnym człowiekiem odkąd Kacper się urodził było wiadomo,że on będzie chrzestnym..aaaaaaaa nie moge o tym pisac mnie kur,,,,,a bierze .
Nie wiem czy pamiętacie ale kacper miał rozwolnienie przed lotem więc dałam mu węgiel, ale zmiana ciśnienie podczas dała o sobie znać więć poszlo mu aż po same pachy czarna kupa z węglem musiałam go przebierać i myć całego co w wąskim kiblu nie jest łatwe a że mi się darł całą drogę juz nie wspomnę ,no ale jak to on stal się maskotką personelu i nosiły go te baby po pokładzie i mu cukrowały a ten w niebo wzięty
a na koniec jak wylądowaliśmy wszyscy klaskali a kacper na cały głos krzyczał brawo brawo więc ci co siedzieli z przodu rykli smiechem
no ale ok. ciekawie bylo nigdy nie zapomnę tej wielkiej kupy
W polsce nie było chwili wytchnienia załatwianie chrzcin lokalu dentysta więc wogle nie odpoczełam i mamą się nie nacieszyłam
,potem do poznania a tam też bieganie ale za przyjemnościami kino ,zoo z kacprem do rodziny gdzieś na kolacje poszliśmy i tylko w dwa dni, a potem 15 h. do Polski
z Poznania do szczecina po drodze piotrek zamiast disla wlał zwykłej benzyny do samochodu więc 2h. staliśmy i wypompowaliśmy tą bęzynę, ja się wkur. że nie zdąrzymy na lotnisko ale dojechaliśmy w samolocie kacper darł się pierwsze 30 minut potem spal do końca, w Dublinie czekaliśmy na autobus do Galway prawie trzy godziny , potem kolejne 3h w autobusie no i wdomu byliśmy o 3.30 w nocy. więc podróz miałam straszną ale dojechaliśmy szczęśliwie
A chrzestnym Kacpra zotał chłopak mojej siostry ona chrzesną więc się śmieję ,żę już mogą razem zbierac pieniądze na komunię dla kacpra
Dziewczyny mam nadzieję ,żę coś zrozumiecie z moich wypocin , ale pisałam szybko i pod emocją . a i zdjątka z chrzcin są na naszej klasie