witajcie,
Najpierw opiszę co się u nas wczoraj wydażyło. Dawno nie przeżyłam takiego koszmaru.
Rano przy śniadaniu zauważyłam że małemu puchnie szyja z prawej strony.
Pojechaliśmy do medi. Pani dr stwierdziła świnkę albo zapalenie węzłów chłonnych. Skierowała nas do szpitala dziecięcego na Wolskiej żeby natychmiast zrobić usg i morfologię bo sprawa jest pilna a u nich aparat był dostępny od 17...
Pojechaliśmy kolejka była nie wielka ale co chwilę dojeżdżały małe kilku m-czne dzieci i wchodziły bez kolejki. Nie miałam nic do jedzenia dla Piotrusia bo na świstku mieliśmy wypisane że badanie trzeba przeprowadzić natyczmiast...ale kazali nam czekać jak wszystkim.
PO ok 3, 4 godzinach dostaliśmy się do przychodni. Pani dr zbadała syna...zbadała to za wiele powiedziane...miała studentów którym pokazywała gdzie Piotruś ma jakie narządy...a Piotruś darł się w niebogłosy...po czy stwierdziła że nie mają apatratu usg
żę mamy jechać na Niekłańską, tam poczekać w kolejce i zrobić usg a wcześniej oni pobiorą krew i mamy czekać na wynik. Potem mamy wrócić i czekać na konsultację hirurga bo to jest guz i jest do wycięcia...
Walnęłam drzwiami i wyszłam...małego tak badała że jednoczenie gadała z inną lekarką o innym pacjęcie, przez tel i ze studentami...podrapała go bo się wyrywał...koszmar.
Pojechaliśmy do prv szpitala medicover...tam zrobili badanie usg i pobrali krew. Okazało się że to zapalenie ślinianki przy żychwie...albo łapał od kogoś albo zadrapał paluszkiem... nie trzeba nic ciąć... dostaliśmy lek i jeśli po4 dniach nie zejdzie to dopiero do cięcia. Zupełnie inne podejśćie...delikatnie się z nim obchodzili, pomagali nam, dostał mały misia, pielęgniarki mega spokojne, jak się mały denerwował, bał to mówiły żebym przystawiła do piersi i ponownie spróbujemy itp...
Przeżyłam koszmar...jak mi ta krowa w szpitalu powiedziała że to jest guz i że trzeba ciąć...serce mi stanęło
Nie wiadomo jak to się skończy ale sam sposób przekazania mi tego w medi sprawił że jestem spokojniejsza...że się tego zabiegu nie boję...
ehh dziś czuję się potwornie a mały w dobrym stanie jest.
[ Dodano: 2010-12-08, 15:59 ]
wszystkiego naj i przede wszystkim zdrowia życzę Justynce.
Dalej nie doczytam wybaczcie ale nie mam sił