aga, wszystkiego najlepszego
tabogucka, pozazdroscic mieszkanka, gratulacje...
ja sie strasznie jezylam przed porodem na odwiedziny po powrocie ze szpitala, a pozniej i tak rodzina wpadla tylko na chwilke, zeby dzidzie zobaczyc i sobie poszli, wiec nie bylo zle, a pomoc mojej mamy byla nieoceniona, choc ona pracowala, ale czekalam na jej powrot jak na zbawienie, zeby wlasnie wziac prysznic i cos zjesc spokojnie-gabriel byl bardzo placzliwy, a ja nie potrafilam go odlozyc jak plakal nawet zeby siku isc-ot moj brak doswiadczenia, bo "to moje pierwsze dziecko" poza tym moja mama sprzatala i gotowala, wiec maz byl dopieszczony choc ja nie mialam czasu, jej rady sobie cenilam bardzo i uparlam sie, ze smoczka nie bede uzywala i sama kupila po 2 tygodniach i mnie delikatnie przekonala
tesciowa za to mis ie do niczego nie przydala... tak sie upraszala, zebysmy jej dali nam pokazac jak kapac dziecko, to tyle przygotowan, krzesla pod wanienke, wody kapke nalala, gabriel sie naplakal, serce mi pekalo nad ta wanienka... popukalismy sie z kuba zgodnie w glowy, nastepnego wieczoru nalalismy mu porzadnie cieplej wody to sie uciszyl jak tylko go do niej wsadzilismy i taki zrelaksowany sie dal elegancko umyc na podlodze w wanience-przynajmniej nam bylo wygodnie... i nagle kapanie stalo sie najlepsza czescia dnia, wiec juzo nic wiecej tesciowej nie pytalam, tylko mi na nerwa zawsze gra, bo zawsze jej nie pasuje jak jest gabriel ubrany, przewaznie oczywiscie "za lekko" i cos ma zmarzniete jej zdaniem
mnie dzidzia tez kopie wszedzie, czasami sie tak przewala tylko to sie tak fajnie brzuszek rusza, glownie ja czuje na wysokosci pepka w kazdej szerokosci, choc potrafi juz na prawde wysoko kopnac
ahhh, no i... mialam ze 3 dni temu takie bezowo-rozowe malutkie cetki na wkladce, zadzwonilam do doktorki i poszlam do niej nastepnego dnia zaniepokojona, ale ostatecznie okazalo sie, ze wszystko jest w super formie i nie ma powodow do plamien i to pewnie przez to ze Gabrielek chory, mial temperature i plakal w korytazu, wiec go na rekach do salonu zanioslam na kanape
bo szyjka dluga i zacisnieta i wszytsko extra...
probowalam rodzicow przekonac zeby do nas na swieta przylecieli-oczywiscie my stawiam podroz, ale ojciec wykrecil sie sianem, a matka powiedziala, ze w taka pogode to ona sie boi... no i zostalismy sami, nasza pierwsza choinka daleko od domu, wczoraj troche ozdob kupilismy, nie wiem jak sobie z gotowaniem poradze, bo tutaj nie ma takich skladnikow jak w pl