i tak doszlo do tego ze Adam spi w drugim pokoju a ja z Malenka w sypialni :) Nie wytrzymal chlop, rozmawialismy o tym przed porodem bo wiedzialam ze tak sie skonczy (praktycznie po drugiej nocy) a on mowil "nie nie".
tak w ogóle to mój poród pod koniec był troche smieszny (nie mialam nawet okazji Wam tego opowiedzie)c), bo... w sumie meczylam sie 4 godziny w szpitalu, a ogolnie to 7 godzin. Adam mowil ze nie bedzie przy porodzie, a jednak byl. nie zostawil mnie na krok. podawal wode jak skakalam na pilce , patrzyl poloznej na rece, wszystkiego pilnowal. byl non stop, nawet siku nie chcial isc. no i w koncu przed 13:00, przyszedl lekarz (nie wiadomo skad bo pierwszy raz go widzielismy), zajrzal i powiedzial ze jeszcze z 2 godziny porod zajmie. bylam przerazona bo nie mialam juz sily, wzrosla mi niebezpiecznie temperatura i slabłam dosłownie, nawet miedzy skurczami nie mialam sily sie ruszac. no wiec Adam mowi "kurde, palic mi sie chce tak bardzo.. i pic" a ja go wygonilam mowiac ,ze jeszcze conajmniej 2 godziny wiec niech idzie. powiedzial ze za 10 minut maksymalnie jest znow przy mnie. ale juz nie kontaktowalam... no i minelo pare minut, mialam juz parte, polozna zrobila naciecie, urodzilam Oliwke, potem od razu cale lozysko jednym parciem, i Adam pojawil sie jak Mala byla na moim brzuszku :) A smialam sie z niego bo potem polozna opowiadala, ze wszedl na oddzial taki spokojny, jakis lekarz krzyknal do niego "Panie Czajka, Pana zona urdozila!" a on zrobil sie blady. wparowal do sali i niedowierzal hahaha :) a chcial przeciac pepowine.
Śmiejemy sie z tej sytuacji do dzisiaj.
Ale sie rozpisalam
[ Dodano: 2011-01-10, 16:56 ]
mal, wiem wlasnie czytalam :)