wiecie co mnie drażni.... rodzice którzy uważają że ich dziecko jest naj... że to chodzący aniołek...
W grupie u Martynki jest Igor, od jakiegoś czasu mała mówi że on jej dokucza, z reszta nie tylko jej.
Tłumaczyłam jej jak ma sie zachować

ale niestety moje metody wychowawcze sie nie sprawdzają... powiedziałam Marti że jak sytuacja się będzie powtarzać to ma mu oddać, tylko żeby wcześniej poszła do pani i powiedziała: że do Igora nic nie dociera, że mu tłumaczy on dalej nic, i że jak mu odda to będzie z nim źle
I wczoraj Martyna tak zrobiła, poszła do Pani i tak jej powtórzyła, tylko od siebie dodała że jeszcze mu daje jedną szansę, ale jutro będzie z nim źle.
Dzisiaj rano, poszłam porozmawiać z panią, bo wiem do czego Martyna jest zdolna

i chciałam się dowiedzieć jak to jest z tym Igorem. I okazało sie że chłopiec nie akceptuje sprzeciwu i słowa nie.. a jego rodzice również nie przyjmują do wiadomości że ich dziecko jest takie jak mówi pani.
I bądź tu mądry

zobaczymy co wyniknie z tego..
Ja rozumiem że dla każdej matki dziecko jest najpiękniejsze, najlepsze... ale bez przesady. Chyba każda matka zna charakter i możliwości dziecka swojego... w takiej sytuacji to chyba rodziców trzeba najpierw edukować
